W samym sercu stolicy, tuż przy Rynku Starego Miasta, na murach domu podobnego do wszystkich go otaczających, pojawiła się tablica pamiątkowa. Przypomina, że właśnie tutaj, na ul. Piwnej 25, mieszkał Profesor. I to długo - niemal ćwierć wieku, od 1952 do 2000 roku. Sama tablica nie przyciąga uwagi, nie krzyczy ostrością barw i wielkością. Jest raczej skromna - jasny kamień z wyżłobionym napisem - i tak jest dobrze. O wielkości człowieka świadczą jego czyny, a nie pamiątki mające go przypominać. O tym jaką rolę odegrał w historii Polski Bronisław Geremek, przypominają słowa - współtwórca naszej wolności. Trzy krótkie słowa, ale o jak wielkim znaczeniu. Tablica wtapia się w otoczenie. Można przejść obok i nawet jej nie zauważyć. Kwiaty składane pod nią przez mieszkańców Warszawy przypominają o niej. - Bardzo się cieszę, że pamięć o Profesorze jest ciągle żywa, że jest ta symboliczna tablica - mówi pani Anna, składając na chodniku przed budynkiem na Piwnej, róże. - No i że jest tu, w tak ważnym dla miasta punkcie. Czy tablica ku czci Bronisława Geremka ma szansę stać się miejscem "pielgrzymek" turystów i zwykłych mieszkańców? Odpowiedź nasuwa się sama - to nieuniknione. Stare Miasto to miejsce szczególne, chodząc wąskimi brukowanymi uliczkami, można niemal poczuć historię. A tablica pamiątkowa znakomicie wpisuje się w ten klimat. - O to nam chodziło. Tablica tu powstała, bo i Profesor tutaj mieszkał, ale i dlatego, że to wdzięczne turystycznie miejsce - mówi Agnieszka Kuncewicz, radna. I tablica spełnia swoją rolę. Część przechodniów przystaje na kilka minut, dla niektórych to cel spacerów, a na chodniku pod tablicą składają kwiaty. I to niezależnie od wieku. - Przypadkowo dowiedziałam się o jej istnieniu i po prostu musiałam tu przyjść. Ile razy będę w okolicach Starówki, odwiedzę to miejsce - zapowiada Monika, licealistka. Bronisław Geremek to nie tylko wielki Polak, ale i Europejczyk. Wystarczy wspomnieć, że w Brukseli jest nawet Agora Geremek, plac nazwany specjalnie Jego imieniem. W Polsce chciano nadać Jego imię ulicy, ale ze względów prawnych nie było to możliwe. Dopiero bowiem po pięciu latach od śmierci danej osobistości, można jej imieniem nazwać ulicę. Dobrze, że udało się zbudować choć tę tablicę. Profesor zrobił dla stolicy wiele, teraz nadszedł czas by Warszawa się odwdzięczyła. Maria Kuźniar