Auta ślimaczyć będą się m.in. na autostradzie A4 między Opolem a Wrocławiem, a także na obwodnicy Wrocławia i w okolicach Zgorzelca. A1 ma być zablokowana w okolicach Gliwic, A2 na odcinku Emilia Stryków. Jeśli chodzi o drogi krajowe, to kierowcy z Piotrkowa chcą blokować "ósemkę", kierowcy z Częstochowy - "jedynkę", z Lublina - "siedemnastkę", a z Krakowa i Elbląga - "siódemkę" w pobliżu swych miast. W żółwim tempie będą się też poruszać ci, którzy chcą ominąć obwodnicami: Kędzierzyn Koźle, Ciechanów, Siedlce, Trójmiasto czy Zamość. Zablokowana ma być też droga z Warszawy na Poznań i a także zakopianka, przed samą stolicą Tatr. I szlak do granicy z Ukrainą - Hrebenne - Korczowa. Protesty obejmą też centra miast i miasteczek. Kierowcy blokować mają także stacje paliw. Takie akcje mają być prowadzone aż do skutku, czyli do chwili, w której rząd podejmie decyzję o obniżeniu wspomnianej akcyzy. Początkowo akcja miała być zorganizowana jedynie w Brzegu, ale jej popularność z dnia na dzień rosła do tego stopnia, że dziś bierze w niej udział niemal setka miast. Kierowcy protestują, bo ceny paliw nieustannie rosną. Za litr oleju napędowego trzeba płacić średnio 5,80 zł.