Jak poinformował w piątek Andrzej Browarek z zespołu prasowego KSP, 20-letnia Aleksandra S. oferowała do wynajmu niewielkie mieszkanie za 600, 700 zł miesięcznie. - Chętnych nie brakowało. Gdy jednak wpłacali 20-latce zaliczkę w wysokości 200, 300 zł, ta zapadała się pod ziemię. Nie odbierała telefonu, nie przychodziła na umówione spotkania - dodał Browarek. Jednemu z małżeństw, które zainteresowało się mieszkaniem, udało się w nim zamieszkać - jednak tylko na krótko. - Zapłacili kobiecie w sumie 1600 zł. Następnego dnia po odebraniu kluczy usłyszeli jednak odgłos otwierającego się zamka i stanęli twarzą w twarz z... kolejnymi najemcami, którzy zapłacili oszustce 1700 zł - poinformował Browarek. Kobieta w końcu została zatrzymana. Według ustaleń policjantów jej ofiarami od czerwca mogło paść kilkanaście osób. Ona sama tłumaczyła, że zmusiła ją do tego trudna sytuacja materialna. Wyjaśniała także, że zrywała ustne umowy, bo pokrzywdzeni nie zgłaszali się w wyznaczonym przez nią terminie, bądź prosili o wcześniejszy termin zajęcia lokalu. A to było sprzeczne z wcześniejszymi, ustnymi uzgodnieniami między nimi. Funkcjonariusze próbują teraz dotrzeć do wszystkich oszukanych przez 20-latkę osób.