Ostatnie dzieło architekta Czesława Przybylskiego, jeden z najcenniejszych budynków Konstancina, willa Julisin, została zrównana z ziemią. Wielką dziurę w ziemi na posesji przy ulicy Żółkiewskiego 31 przysłania od ulicy ogromna płachta folii. To barbarzyństwo - Uważam to za barbarzyństwo, ten dom miał duszę, tyle tam się działo - z żalem mówi Czesława Gasik, prezes Towarzystwa Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina. Willa w dobrym stanie, stale konserwowana, cztery lata temu przeszła w prywatne ręce. Właścicielka postanowiła dobudować do willi kryty basen, ale planu nie zrealizowała i dom sprzedała. Nowy inwestor, Konstancin Real Estate, postanowił willę zburzyć, utrzymując, że przez 50 lat zaniedbywana, popadła w kompletną ruinę. - Jak na ironię, a może w celowym pośpiechu - mówi Czesława Gasik - budynek rozebrano kilka dni po konferencji konserwatora wojewódzkiego, który zapowiadał wpisanie kolejnych willi konstancińskich do rejestru zabytków. Nie była w rejestrze Jak mówi Barbara Jezierska, wojewódzki konserwator zabytków, willa nie była wprawdzie wpisana do rejestru zabytków, ale była w strefie uznanej prawnie za zabytkową, miała też założoną tzw. białą kartę, kwalifikującą do wpisania do rejestru i należało ją traktować jako obiekt zabytkowy. Rozbiórka była absolutnie bezprawna. Podobnie uważa Piotr Nowicki, społeczny konserwator zabytków w Konstancinie. - To skandal - oburza się. - Kiedy usłyszałem o tej historii, zawiadomiłem od razu urząd konserwatorski. Byli razem z zastępcą wojewódzkiego konserwatora zabytków Kazimierzem Sztarbałłą pod strzeżonym pilnie ogrodzeniem działki, na którą zresztą ich nie wpuszczono. Zbadali także dokumenty budowy. Jest w nich pozwolenie na adaptację willi i rozbudowę, ale nie na rozbiórkę. Zapytaliśmy burmistrza Marka Skowrońskiego, co zrobił w tej bulwersującej sprawie. - Jedyne co mogłem, to było uniemożliwienie przejazdu drogą leśną, którą przemykały ciężarówki wypełnione materiałem z rozebranego domu - twierdzi burmistrz Konstancina. Wniosek do prokuratury Konserwator zabytków skierował sprawę do prokuratury z wnioskiem o wszczęcie postępowania, wskazania winnych i ukarania. Przy okazji - grzywna wynosi najwyżej 50 tys. zł. - Zamierzamy również wydać decyzję nakazującą odbudowę budynku - zewnętrzne mury, w oryginalnych gabarytach, z oryginalną geometrią dachu. Czy taką decyzję podtrzyma ministerstwo kultury, do którego może się odwołać inwestor, nie wiadomo - mówi Barbara Jezierska. Jednakże szczęście w nieszczęściu, że podczas tych ewentualnych administracyjnych przepychanek, nic bez pozwolenia nie można na działce budować. - Wstrzymaliśmy jakiekolwiek prace na tym terenie i wszczęliśmy postępowanie, mające na celu wpisanie do rejestru zabytków kordegardy, ogrodzenia i całej działki - zapewnia wojewódzki konserwator zabytków. - Napór na Konstancin deweloperów, ludzi bez rozumu i kultury, cyników, których jedynym celem jest budowanie apartamentów, jest ogromny - twardo stawia sprawę Piotr Nowicki. Trudno odmówić racji tej diagnozie. Terapią najlepszą byłyby dotkliwe kary za bezceremonialne traktowanie prawa. Anna Lenar, anna.lenar@warszawa.echomiasta.pl