- Negocjacje z dyrekcją, na które liczyliśmy, nie rozpoczęły się. Nie otrzymaliśmy dotychczas odpowiedzi na nasze postulaty. Stąd moja decyzja o rozpoczęciu głodówki - powiedziała Brzozowiec. Podkreśliła, iż protest prowadzić będzie na terenie szpitala. - Nie wiem, czy dołączą do mnie inni pracownicy. Mam nadzieję, że tak. Ale decyzję w tej sprawie każdy musi podjąć sam - dodała Brzozowiec. W czwartek około 50 protestujących pracowników sierpeckiego szpitala, głównie pielęgniarki i salowe, zjawiło się na sesji rady powiatu. Chcieli w ten sposób zaprotestować m.in. przeciwko wydzieleniu ze struktur placówki kuchni i pralni oraz planowanemu zwolnieniu 9 osób. Dyrektor sierpeckiego szpitala Marek Kuczmarski w rozmowie z zapewnił, iż jest gotowy do rozmów z pracownikami i zapowiedział, że w najbliższym czasie spotka się z załogą, aby przedstawić obecną sytuację placówki. Podkreślił, że związki zawodowe były dotychczas na bieżąco informowane o kondycji finansowej szpitala i możliwościach zwiększenia wynagrodzeń dla poszczególnych grup zawodowych oraz o strategii restrukturyzacyjnej, związanym z tym programem oszczędnościowym i planach zwolnień. - Nie jest prawdą, że nie było rozmów. Problem polega na tym, że nie ma dialogu z protestującymi związkami zawodowymi, których obecne działanie niekorzystnie wpływa na sytuację szpitala?- oświadczył Kuczmarski. Przypomniał, iż większość lekarzy w właśnie w wyniku prowadzonych wcześniej negocjacji zgodziła się na proponowaną przez dyrekcję podwyżkę płac. - Informowałem, że plan podwyżek jest następujący - najpierw lekarze, potem pozostały personel medyczny, a następnie pracownicy administracji i pracownicy niemedyczni. Efekt był taki, iż nowa wersja regulaminu wynagrodzeń została odrzucona - dodał. Kuczmarski zapewnił też, że funkcjonowanie oddziału ginekologiczno-położniczego nie jest zagrożone, gdyż trwają zaawansowane rozmowy z lekarzami, którzy mogliby powrócić do pracy - chodzi o 3 lekarzy, którzy z nowym rokiem odeszli z pracy na tym oddziale. - Myślę, że rozmowy te uda się sfinalizować już w piątek. Jest też kilku kandydatów na stanowisko ordynatora. Oddział będzie więc nadal działał i obawy, że pracę mógłby stracić zatrudniony tam personel są nieuzasadnione - wyjaśnił. Pod koniec ubiegłego tygodnia ze względu na zmniejszoną obsadę lekarską oddział ginekologiczno-położniczy wstrzymał przyjmowanie nowych pacjentek w sytuacji, gdy ich stan będzie pozwalał na przewiezienie do najbliższej placówki, czyli szpitala wojewódzkiego w Płocku. Protest w sierpeckim szpitalu rozpoczął się w ubiegłym tygodniu. Akcję zorganizowały wszystkie związki zawodowe działające w placówce - domagają się negocjacji m.in. na temat wyrównania skali podwyżek oraz zaniechania planowanych zwolnień. We wtorek w ramach prowadzonej akcji na godzinę od łóżek pacjentów odeszły pielęgniarki. Do protestu nie przystąpili lekarze z innych oddziałów - poza ginekologiczno-położniczym - którzy wcześniej podpisali porozumienie placowe.