W jakiejś formie stalkingu doświadczyło już niemal 3 miliony Polaków. Może się to przydarzyć każdemu. Bez względu na to, czy potencjalna ofiara mieszka w dużym mieście, czy w niewielkiej miejscowości. Nie ma też znaczenia, czy znała wcześniej prześladowcę, czy też rozmawiała z nim tylko raz w życiu. Historie jakich wiele? Większość historii stalkingu zaczyna się banalnie. Tak jak przypadek Angeliki Krupskiej, która asystowała przy usunięciu zęba Sebastianowi W. Następnego dnia chłopak zaczął nachodzić ją w pracy, prosić o spotkanie, wyznawać uczucie. Albo jak sprawa lekarza, Adama Sidorowicza, który przyjął Martę P. dwa razy w swoim prywatnym gabinecie. Każda z wizyt trwała około 10 minut. Od wdzięcznej pacjentki dostał niewielki upominek. Potem wymienili kilka telefonów i esemesów. Koszmar zaczął się wtedy, kiedy kobieta zrozumiała, że dla doktora ich znajomość nie ma podtekstu romantycznego. Często zdarza się, że ofiara była wcześniej związana z prześladowcą. Tak było w przypadku 19-letniej Agaty. Pawła K. poznała w klubie jazdy konnej, gdzie ten był instruktorem. Spotykali się przez kilka miesięcy. Kiedy dziewczyna postanowiła zakończyć znajomość, były partner zaczął ją nachodzić, a potem jej grozić. W stronę cybertalkingu Słowo "stalking" w terminologii myśliwskiej oznacza osaczenie zwierzyny. Współczesnego znaczenia nabrało w latach 80. XX wieku w USA, kiedy zaczęto odnosić je do maniakalnych fanów gwiazd i celebrytów. Dziś tym terminem określa się uporczywe prześladowanie obiektu swoich uczuć: zadręczanie ofiary listami, telefonami, wiadomościami SMS czy niechcianymi podarunkami, a także ciągłe nachodzenie w domu i w miejscu pracy, śledzenie, podsłuchiwanie, w końcu - grożenie i zastraszanie. Zaszczuta w ten sposób osoba traci poczucie bezpieczeństwa, boi się wychodzić z domu, często wpada w depresję. Prześladowca rujnuje jej życie prywatne i zawodowe - niekiedy zmusza do zmiany miejsca pracy czy zamieszkania. Wraz z rozwojem technologii powiększyło się również pole działania stalkerów. Szerzenie nieprawdziwych informacji w internecie czy podawanie numeru telefonu ofiary w ogłoszeniach o charakterze erotycznym - to tylko dwie z wielu form tak zwanego cyberstalkingu. Ofiara nie może się ukryć Według danych Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, zdecydowana większość ofiar stalkingu to kobiety. W ponad połowie przypadków stalkerem jest były partner, który nie przyjmuje rozstania do wiadomości. W innych przypadkach może być to człowiek, z którym miało się tylko przelotny kontakt. Dlatego na stalking najbardziej narażone są osoby, które z racji zawodu stykają się z wieloma ludźmi. Między innymi lekarze, agenci nieruchomości czy wykładowcy. Stalking nie dotyczy jednak tylko osoby prześladowanej. Pokrzywdzona jest także rodzina - zwłaszcza partner ofiary, na którym często skupia się nienawiść prześladowcy. Trudne stają się też jej relacje z otoczeniem. Część znajomych ofiar stalkingu nie dowierza, że prześladowania nie mają przyczyny. Stalking przyjmuje szczególnie drastyczną formę w małych miejscowościach. Ofiara nie może tam ukryć się w tłumie, ani liczyć na jakąkolwiek pomoc. Jeśli stalkerem jest były partner, otoczenie może nawet - w skrajnych przypadkach - popierać jego działania. Ze względu na bliskie relacje w takich społecznościach, mało kto godzi się zeznawać przeciwko sprawcy. Bez skrupułów Początkowo pacjent Sebastian W. nagabywał Angelikę Krupską w pracy, rozwieszał ogłoszenia, w których wyznawał jej miłość, prosił o numer telefonu. Szybko nastąpiła jednak eskalacja prześladowań: śledził dentystkę w drodze do domu, wysyłał do niej setki esemesów. Obserwował jej znajomych, spisywał numery rejestracyjne ich samochodów. Sytuacja stała się naprawdę groźna, kiedy zaczął nachodzić kobietę w domu, czatować na klatce schodowej i próbował wedrzeć się do jej mieszkania. Podobnie było w przypadku Adama Sidorowicza - najpierw telefony, czułe esemesy, prezenty przesyłane do pracy. Potem Marta P. zaczęła przesyłać mu pornograficzne zdjęcia, umieszczać jego numer w internecie. Podszywając się pod niego, zamieszczała ogłoszenia erotyczne, zamawiała przesyłki z sex shopów. Rujnowała też jego karierę - zamieszczała tysiące postów, opisujących go jako mordercę i kata pacjentów. Wysyłała groźby pod adresem jego żony, matki i małego dziecka.