W środę ok. godz. 12 korek samochodów jadących na lotnisko zaczynał się u zbiegu al. Żwirki i Wigury i Hynka. Zdenerwowani kierowcy wychodzili z rozgrzanych samochodów. Niektórzy zostawiali swoje auta na poboczu i na lotnisko szli na piechotę - pisze "Gazeta Wyborcza". Powodem korka są głównie zwężenie dróg dojazdowych przy rozbudowującym się terminalu i zbyt małe parkingi. Wczoraj wszystkie się zapchały. Gdy komuś uda się dojechać do lotnisko, kolejne kłopoty czekają go w pękającej w szwach hali odlotów. W kolejkach do odpraw dochodzi do kłótni - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Wszystkie te kłopoty miały zniknąć po rozbudowie terminalu na lotnisku i dróg dojazdowych.