Czachor otrzymał wypowiedzenie z pracy w sierpniu ub. roku. W uzasadnieniu napisano m.in., że komendant nie podjął stosownych działań wobec dwóch strażników Straży Miejskiej, którym prokuratura przedstawiła zarzuty popełnienia przestępstwa. Podczas środowej rozprawy sąd uznał, że ta przyczyna wypowiedzenia była uzasadniona. W ocenie sądu, strażnika miejskiego zawiesza się w pełnieniu obowiązków pracowniczych w razie wszczęcia przeciwko niemu postępowania karnego. Tymczasem komendant wszczął jedynie postępowanie wyjaśniające wobec obydwu strażników. Jednocześnie wytypował jednego z tych strażników na swego zastępcę podczas urlopu. - Ten fakt budzi grozę - w ocenie sądu - jeśli chodzi o kwestię zarządzania przez powoda podległą mu jednostką - stwierdził przewodniczący składu orzekającego sędzia Arkadiusz Guza. Sąd uznał za uzasadnioną także inne przyczynę wypowiedzenia: "brak należytej współpracy z uwagi na konfliktową osobowość" komendanta. Chodziło m.in. problemy z wyegzekwowaniem przez prezydenta Radomia wyjaśnień dotyczących oświadczenia majątkowego szefa Straży Miejskiej. Powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego, sędzia podkreślił, że wypowiedzenie jest zwykłym sposobem rozwiązania stosunku pracy. - Przyczyny wypowiedzenia nie muszą być ciężkiego gatunku, nie muszą być zawinione, nie muszą być poprzedzone karami porządkowymi - powiedział sędzia Guza. Tłumaczył, że "każdy pracodawca, w przypadku zaistnienia uchybień w pracy pracownika, może skorzystać z tego sposobu rozwiązania stosunku pracy, a tym bardziej w przypadku pracowników, którzy zajmują stanowiska kierownicze". O komendancie Straży Miejskiej głośno było w lokalnej prasie. Gazety pisały m.in. o jego konflikcie z grupą strażników miejskich, którzy zarzucali mu niewłaściwe traktowanie oraz o zwolnieniu z pracy strażnika, który przeszedł zabieg medyczny.