Sońta, który po raz drugi startował w wyborach parlamentarnych z listy PiS, nie dostał się do Sejmu. Jak powiedział we wtorek, miał kilka propozycji pracy. Mógł m.in. wrócić do szkoły jako nauczyciel wychowania fizycznego. Przyjął jednak propozycję prezydenta Radomia. Jak zaznaczył, będzie się zajmował tą samą problematyką, za którą dotychczas odpowiadał Bartosz Arłukowicz w rządzie Donalda Tuska. Rządzący w Radomiu drugą kadencję, wywodzący się z PiS prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak, miał do tej pory dwóch doradców. Jednego ds. ciepłownictwa, a drugiego ds. dziedzictwa kulturowego Radomia. Sońta będzie trzecim. W komunikacie przesłanym przez biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Radomiu napisano, że prezydent miasta Andrzej Kosztowniak "widzi potrzebę wzmocnienia tego obszaru działalności samorządu, który ukierunkowany jest na osoby potrzebujące pomocy". Podkreślono także, że "Krzysztof Sońta swoją dotychczasową pracą posła, a wcześniej samorządowca (był radnym rady miejskiej w Radomiu) udowodnił, że problematyka społeczna jest mu bardzo bliska". Jak napisano w piśmie, "zdaniem prezydenta posiadane przez Krzysztofa Sońtę doświadczenie i wiedza gwarantują głębokie i wszechstronne zajęcie się problematyką osób wykluczonych i organizacji pozarządowych w Radomiu". Sam Sońta także podkreśla, że "z zakresu problematyki społecznej ma dużą wiedzę i zacięcie". - Ja to po prostu lubię robić - mówi b. parlamentarzysta. Zaznacza, że jako poseł uczestniczył w 350 posiedzeniach Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz w 320 posiedzeniach Komisji Zdrowia. Krytycznie do zatrudnienia Sońty w magistracie odnoszą się radni z opozycji. W ocenie szefa klubu radnych SLD Zenona Krawczyka, to decyzja polityczna. - To tworzenie stanowiska pod daną osobę, której trzeba znaleźć dobrą pracę po przegranych wyborach - stwierdził Krawczyk. Podobnego zdania jest szef klubu radnych PO Wiesław Wędzonka, dla którego "nominacja Sońty związana jest z polityką". - Krzysztof Sońta był posłem z PiS-u, mamy w mieście prezydenta, który jest z PiS-u, w związku z czym ta nominacja jest jednoznaczna - uważa Wędzonka. Zastrzega jednak, że z oceną Sońty poczeka, gdy będą pierwsze efekty jego pracy. Sońta przekonuje, że jego nowa posada nie jest wcale opłacalna pod względem finansowym. Podkreśla, że jako doradca prezydenta będzie dostawał mniej o 200 zł brutto, niż gdyby wrócił do pracy jako nauczyciel dyplomowany. Zdradza, że jego obecne zarobki będą "poniżej jednej trzeciej dotychczasowych poborów posła".