Zaznaczył, że awarii nie uległ żaden z myśliwców stanowiących tzw. parę dyżurną zabezpieczającą przestrzeń powietrzną kraju. Pierwotnie wydział prasowy Dowództwa Sił Powietrznych informował, że przyczyną wszczęcia przez pilotów procedury awaryjnego lądowania było zapalenie się na kokpicie lampki sygnalizującej dym w powietrzu. Mjr Grzegorzewski powiedział, że to nie lampka, lecz piloci poczuli dym w kabinie i wszczęli procedurę lądowania awaryjnego. - Piloci mają w takiej sytuacji obowiązek bezpiecznie sprowadzić samolot na ziemię. Wylądowali o godz. 14.37 na płycie lotniska Okęcie, skąd samolot został przeholowany na część wojskową - poinformował rzecznik. Zaprzeczył informacjom radia RMF FM, które jako pierwsze ujawniły fakt awaryjnego lądowania F-16, by był to myśliwiec z tzw. pary dyżurnej myśliwców zabezpieczających teren kraju. - Dyżurują MiG-i 29 - podkreślił mjr Grzegorzewski. Siły Powietrzne podały, że dwa F-16 ćwiczyły nad Okęciem manewr podejścia do lądowania na to lotnisko. Według Grzegorzewskiego, samolot będzie badany w kraju przez mechaników z lotniska w podpoznańskich Krzesinach, gdzie polskie F- 16 stacjonują. Niewykluczone, że w całej sprawie zbierze się też komisja badania wypadków lotniczych, by ocenić incydent.