O powołaniu nowej komisji prezydent Warszawy poinformował na Twitterze. "Musimy szczegółowo poznać okoliczności awarii i zależy mi na tym, aby zrobili to specjaliści. Dlatego obok zespołów pracujących od początku w ratuszu, powołałem Komisję ds. wyjaśnienia przyczyn awarii. Pokieruje nią prof. Stanisław Rybicki z Politechniki Krakowskiej" - napisał Rafał Trzaskowski. "Sytuacja w Warszawie jest bardzo złożona" Prof. dr hab. inż. Stanisław Rybicki jest dziekanem Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki na Politechnice Krakowskiej. - To jeden z czołowych w kraju ekspertów z dziedziny infrastruktury wodno-ściekowej miast - podkreślił stołeczny magistrat. Do współpracy w komisji dobierze on zespół, który dokona szczegółowej, eksperckiej analizy okoliczności obu awarii - z sierpnia 2019 i sierpnia 2020 roku. Miasto zaznaczyło, że istotne jest, by sprawdzić również czy i jaki wpływ na drugą awarię miała ta sprzed roku. Profesor Rybicki przyznał, że sytuacja w Warszawie jest bardzo złożona i szczegółowe zbadanie wszystkich istotnych aspektów to kwestia wielu miesięcy. - Możemy snuć przypuszczenia na podstawie historii tej inwestycji, czy już dostępnych ekspertyz po awarii zeszłorocznej - powiedział prof. Rybicki. "Nie możemy działać pod presją czasu" Naukowiec zaznaczył jednocześnie, że bezpośrednich przyczyn awarii na razie nikt nie zna. - Jednoznaczne wnioski muszą być poprzedzone dłuższym okresem szczegółowych badań. Jeśli chcemy zminimalizować ryzyko kolejnych takich zdarzeń, nie możemy działać pod presją czasu - dodał. Po zakończeniu prac komisja sporządzi raport, który przedstawi miastu - poinformował ratusz. Śledczy: Nic nie wskazuje na celowe uszkodzenie instalacji We wtorek "Rzeczpospolita" przypomniała, że "szokującą hipotezę o tym, że system odprowadzania ścieków w oczyszczalni 'Czajka' mógł zostać uszkodzony na skutek 'sabotażu lub innego działania o charakterze terrorystycznym', postawił zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie w zawiadomieniu do prokuratury". Jednak, jak ustaliła "Rz", oględziny zniszczonego tunelu, przeprowadzone na miejscu przez policjantów i prokuratorów, tej wersji przeczą - nie znaleziono nic, co wskazywałoby na celowe uszkodzenie instalacji. W ubiegły czwartek śledczy na miejscu dokonali oględzin zniszczonej kanalizacji. Policjanci - w tym doświadczony pirotechnik - i dwaj prokuratorzy weszli do tunelu jednocześnie z dwóch stron - od strony lewobrzeżnej (ul. Farysa) oraz praskiej (Zakładu Świderska), posuwając się naprzód. Tunel pozostał nienaruszony Według relacji uczestników oględzin przytoczonej przez "Rz", sam tunel pozostał nienaruszony. Jednak ciśnienie z uszkodzonej rury i napierające od spodu ścieki uniosły posadzkę tunelu (rury są pod posadzką), a w pewnym miejscu wybrzuszyły ją i wyrwały jej konstrukcję. Idące naprzeciw siebie ekipy śledczych nie spotkały się, oddzieliła je odległość ok. 8 metrów. - W tym miejscu posadzka tunelu, po której szliśmy, uniosła się już tak wysoko i była tak zawalona gruzem z uszkodzonej podłogi tunelu, że dalej nie dało się iść. (...) Nie ujawniono śladów osmoleń charakterystycznych dla użycia materiałów wybuchowych - stwierdził w rozmowie z gazetą policyjny pirotechnik. - Czy możliwe byłoby wpuszczenie ładunku do rury? - zapytała "Rz". - Wykluczone, system wychwytuje nawet drobne przedmioty - powiedział gazecie jeden ze śledczych.