Do wypadku doszło po godzinie 14. Autobus linii 739 jechał wiaduktem w kierunku Piaseczna. Zjeżdżając z niego, nie skręcił prawidłowo, a przejechał przez krawężnik i zjechał z nasypu na ulicę Rzymowskiego. Później uderzył w barierki oddzielające pasy ruchu; zderzyła się z nim też nadjeżdżająca toyota. Przez całe popołudnie i wieczór wyłączone z ruchu były trzy pasy ul. Rzymowskiego, w kierunku centrum Warszawy, na Ochotę i w kierunku lotniska. Przejezdny był natomiast jeden z pasów w przeciwnym kierunku - na Ursynów, ale policja apelowała by w miarę możliwości kierowcy omijali ten rejon. Policja zabezpieczyła nagranie z autobusu Śledztwo w tej sprawie prowadzić będzie Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów. Policjanci zabezpieczyli m.in. nagranie z kamer wewnętrznych autobusu, przesłuchali też jeszcze w sobotę tych świadków, których m.in. ze względu na stan zdrowia mogli przesłuchać. Nagrania z kamer i zeznania świadków mają pomóc w ustaleniu, czy do wypadku doszło z powodu błędu kierowcy czy po jego zasłabnięciu. Konieczne będzie też przesłuchanie samego kierowcy i ocena lekarzy. Rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński powiedział PAP, że zabezpieczone zostały też rzeczy i przedmioty, które znajdowały się w autobusie, a należały do osób, które nim jechały. - Można je odebrać w mokotowskiej komendzie policji - dodał. Najpoważniej ranny kierowca W wyniku wypadku poszkodowanych zostało w sumie 38 osób; 30 z nich przewieziono do szpitali, pozostałym ratownicy udzielili pomocy na miejscu. Najpoważniej ranny został kierowca - był zakleszczony w rozbitym pojeździe i strażacy musieli go wydobyć za pomocą specjalistycznego sprzętu. Jak powiedział PAP Artur Laudy z warszawskiej straży pożarnej, w chwili gdy go wydobywano z autobusu, był przytomny. Przytomny też trafił do szpitala przy ul. Wołoskiej. Rzecznik tej placówki Jarosław Buczek poinformował, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do szpitali trafiło też sześcioro dzieci i 17-nastolatka. W sumie - według policji - w wypadku poszkodowanych zostało dziesięcioro dzieci. - Część z nich wchodziła w skład grupy, która jechała na wycieczkę - powiedział PAP jeden z policjantów. Z kolei rzecznik pogotowia ratunkowego Marek Niemirski poinformował, że ranni trafiali głównie na oddziały chirurgiczne i ortopedyczne. Mają przede wszystkim urazy kończyn, stłuczenia, otarcia oraz urazy kręgosłupa. Dla bliskich rannych osób uruchomiono dwa numery telefonów, pod którymi można dowiedzieć się, do jakiego trafili szpitala. Pierwszych z nich to numer uruchomiony przez sztab kryzysowy wojewody mazowieckiego - 987, drugi uruchomiła policja - 22 603 77 55. Służby działały perfekcyjnie Pogotowie ratunkowe i straż pożarna dostały informacje o wypadku o godz. 14.29. Strażacy rozstawili w pobliżu rozbitego autobusu specjalny namiot, w którym pomagali rannym. W sumie w akcji brało udział 14 karetek pogotowia i 13 jednostek straży pożarnej. Na miejsce przyjechał też wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Powiedział dziennikarzom, że służby przeprowadziły akcję ratowniczą "bardzo szybko, perfekcyjnie". Z relacji świadków wynika, że wiele osób wyszło z autobusu o własnych siłach. Zanim na miejsce przyjechały karetki i straż, rannym próbowali też pomagać zatrzymujący się kierowcy. To już kolejny wypadek autobusu w Polsce w tym roku. Tylko w styczniu doszło do kilku takich zdarzeń. 19 osób, w tym dzieci, trafiło do szpitala po czołowym zderzeniu dwóch autobusów w gminie Marcinowice (Dolnośląskie); 13 osób, w tym dwoje dzieci, zostało rannych w zderzeniu autobusu miejskiego i ciężarówki w Dąbrowie Górniczej, gdzie na łuku drogi autobus linii 175 zderzył się z ciężarówką, przewożącą mrożonki; czternaście osób zostało rannych po tym, jak na drodze krajowej nr 5 k. Strzegomia (Dolnośląskie) autobus zsunął się do rowu.