Uniwersytet Warszawski twierdzi, że do złamania zabezpieczeń doszło w ostatni weekend, kiedy firma odpowiedzialna za stronę, aktualizowała ją. - Wtedy hakerzy wykorzystali lukę w zabezpieczeniach i zdobyli dostęp do poufnych danych - mówi rzecznik Uniwersytetu Anna Korzekwa: W trakcie testów nad tą stroną ktoś się niestety na nią włamał. Mamy do czynienia z hakerem i czymś, co w polskim prawie jest określane jako przestępstwo. Rzeczniczka UW zapewnia jednak, że dane studentów i wykładowców są już bezpieczne, a sprawą zajmie się prokuratura. Jak ustalił reporter RMF na jednym z forów, hakerzy włamali się na stronę żeby pokazać, jak słabo chronione są dane studentów i wykładowców. Jako dowód jeden z nich pokazuje, że na stronę uniwersytetu włamał się już 26 października - a nie jak podaje UW 1 listopada.