Jak przypomniał naukowiec, kometa C/2011 L4 (PanSTARRS) została odkryta 6 czerwca 2011 r. W ostatnich tygodniach obiekt był dostrzegalny na półkuli południowej gołym okiem i przemieszczał się przez konstelacje Żurawia, Ryby Południowej, Rzeźbiarza i Wieloryba, cały czas jaśniejąc. W niedzielę kometa PanSTARRS przeszła przez peryhelium i przesunęła się na część nieba, którą mogą dostrzec obserwatorzy z półkuli północnej. - 11-12 marca będzie na niebie wciąż bardzo blisko Słońca (15 stopni) i dojrzenie jej z Polski będzie bardzo trudne. We wtorek, 12 marca, pół godziny po zachodzie Słońca, obiekt będzie świecił tylko niespełna 10 stopni nad zachodnim horyzontem - zapowiedział dr Olech. Za to wieczorem 13 marca - zdaniem astronoma - w poszukiwaniu na niebie komety można posłużyć się Księżycem jako drogowskazem. - Jego wąski sierp będzie świecił kilka stopni nad kometą. Dojrzenie obu obiektów wciąż będzie trudne. Choć oba powinny być widoczne gołym okiem, właśnie w tym momencie może przyjść nam z pomocą lornetka. Wyjście na obserwacje tuż po godzinie 18 i przejrzenie zachodniego horyzontu niewielkim instrumentem o średnicy obiektywu 30-50 mm i powiększeniu 7-10 razy może ułatwić nam zlokalizowanie Księżyca, a także świecącej pod nim komety. Używając lornetki zwiększamy także swoje szanse na dojrzenie głowy i warkocza C/2011 L4 - radził astronom. Dodał, że dobre warunki do obserwacji wystąpią po 15 marca. - Wtedy blask komety powinien wciąż wynosić około 3 magnitudo, a jednocześnie 45 minut po zachodzie Słońca powinna świecić kilkanaście stopni nad zachodnim horyzontem. Końcem marca (...) bez problemów dojrzymy ją gołym okiem, a użycie lornetki pozwoli rozpoznać szczegóły jej głowy i warkocza - powiedział dr Olech.