Jak powiedziała dyrektor WSS Luiza Staszewska, anestezjolodzy za pośrednictwem ordynatora poprosili ją o włączenie do postawy wynagrodzenia tzw. dodatku anestezjologicznego w wysokości 1000 zł (dyrektor przyznała im go w październiku ub. roku), dzięki czemu zyskają finansowo. - Rozmawiałam z ordynatorem, powiedziałam, że przyjmuje ich warunki, a on obiecał, że anestezjolodzy podpiszą klauzulę opt-out i zostaną w pracy - stwierdziła. Według niej, od decyzji anestezjologów zależało, czy nadal działać będą takie oddziały jak np. chirurgia dziecięca, neurochirurgia czy kardiochirurgia. Od środy rano sześć szpitalnych oddziałów wstrzymało przyjmowanie pacjentów. Wstrzymane są tzw. ostre i planowe przyjęcia pacjentów na oddziały: chirurgiczny, onkologiczny i pulmonologiczny. Nieczynna jest też poradnia chirurgiczna. Pacjenci przywożeni karetką są badani przez lekarza w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, jeśli wymagają operacji - są odwożeni do innych lecznic w okolicy. Wstrzymano także planowe przyjęcia chorych na oddział kardiologiczny i obydwa internistyczne, co w praktyce oznacza, że na te oddziały dostaną się tylko chorzy w stanach zagrożenia życia. Odpowiedzialnością za katastrofalną sytuację finansową szpitala lekarze obarczają NFZ. Julian Wróbel, szef mazowieckiego zespołu negocjacyjnego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, powiedział, że szpital nie ma pieniędzy - Narodowy Fundusz Zdrowia do tej pory nie zapłacił radomskiemu szpitalowi za tzw. nadwykonania, co obiecał w zamian za zakończenie październikowych strajków lekarzy ówczesny minister zdrowia Zbigniew Religa. - Urzędnicy z NFZ oszukali prof. Religę, dyrekcję szpitala, lekarzy i pacjentów, i to oni odpowiadają za katastrofalną sytuację w WSS - stwierdził Wróbel. Dyrektor Staszewska potwierdziła, że obiecanych przez prof. Religę pieniędzy nie otrzymała, ale podwyżki lekarzom wypłaciła, tak jak to przewidywała ugoda, zadłużając się m.in. u dostawców leków. Według Wróbla, sporu między dyrekcją radomskiego szpitala a lekarzami nie da się rozwiązać bez włączenia się w rozmowy NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Staszewska powiedziała w środę rano, że nadal zdecydowana jest zamknąć trzy oddziały: chirurgiczny, pulmonologiczny i onkologiczny, jeśli lekarze nie podpiszą klauzuli opt-out. Medycy z tych oddziałów nadal nie zgadzają się na ugodę. Lekarze z WSS odrzucili propozycję wypłaty dodatku nocnego w zamian za podpisanie klauzuli opt-out. - Dodatek ten miał polegać na tym, że np. lekarze z drugim stopniem specjalizacji otrzymywaliby za pracę w nocy dodatkowo 37,60 zł. Miesięcznie, za średnio 6 dyżurów, byłoby to 225,6 zł - wyjaśniła Staszewska. Według Wróbla, propozycja dyrekcji jest niekorzystna dla lekarzy, którzy woleliby mieć płacone za dzień wolny po dyżurze. - Propozycja dyrekcji rekompensuje nam tylko w 20 proc. straty wynikającej z niekorzystnego liczenia godzin - wyjaśnił. Wróbel twierdzi, że lekarze wypracowali już trzymiesięczną normę, czyli 624 godziny pracy. Oznacza to, że do szpitala do końca marca przychodzić nie mogą, bo nie podpisali klauzuli opt-out, czyli zgody na pracę ponad 48 godzin tygodniowo. Z dnia na dzień ubywa więc chirurgów, anestezjologów i lekarzy innych specjalności. - Nowelizacja ustawy o ZOZ-ach z czerwca ub. roku wprowadziła zamęt w liczeniu norm czasowych pracy lekarzy. Przyjęty schemat liczenia godzin powoduje, że medycy nie mają płacone - tak jak wcześniej - za dzień po dyżurze - powiedział Wróbel. Podobna sytuacja, jak w WSS, jest w drugiej lecznicy w Radomiu - Radomskim Szpitalu Specjalistycznym (RSS), gdzie także większość lekarzy nie podpisała klauzuli opt-out. Szef RSS Andrzej Pawluczyk powiedział, że rozważa decyzję o zawieszeniu trzech oddziałów: urologii, ginekologii z położnictwem oraz neonatologii, mimo że na środowym posiedzeniu rada społeczna lecznicy negatywnie zaopiniowała ten wniosek. - Zawiadamiamy wojewodę mazowieckiego o naszych planach i zastanawiamy się, jak wszystko zorganizować, by jak najmniej ucierpieli na tym pacjenci - stwierdził.