- s na uwięzi niczego nie zna, poza kawałkiem płotu, który widzi i właścicielem, który przynosi mu jedzenie. Nie może naturalnie reagować. Widzi dom, w którym mieszkają ludzie, ale sam pozostaje z ich życia wykluczony. Jest sfrustrowany, ponieważ nie stanowi części stada. A od frustracji tylko krok do agresji - mówi Dorota Jastrzębska, redaktor naczelna miesięcznika "Mój pies", organizatorka akcji. W ramach protestu przeciwko takiemu traktowaniu psów w niedzielę na Placu Zamkowym do symbolicznych bud przykuli się ochotnicy, a wśród nich ludzie znani z ekranu, m.in. Agata Buzek, Urszula Dudziak, Kazimiera Szczuka, Ewa Szykulska, Joanna Żółkowska, Zygmunt Chajzer, Roman Czejarek, Tomasz Raczek. - Uważam, że akcja jest ważna. Trzeba się zajmować zwierzętami, one się same sobą nie zajmą. Szczególnie psy są skazane na człowieka i mają takie życie, jakie człowiek im zafunduje. Niech ktoś, kto ma psa pomyśli, że to jest odpowiedzialność. To żywe stworzenie, które jest od niego zależne - apeluje Joanna Żółkowska. Niespodzianką było pojawienie się na Placu Zamkowym byłego premiera Leszka Millera. - Jestem tutaj, ponieważ kocham psy. Mam dwa yorki. Jak widzę uwiązane psy, boli mnie serce. Nie ma gwarancji, że ta akcja coś zmieni, ale jest szansa i choćby dlatego warto tego typu akcje organizować - powiedział premier. Do budy przywiązać mógł się każdy ochotnik. Wielu skorzystało z okazji i na własnej skórze doświadczyło, jak ciężki jest psi łańcuch. - Nie mogę patrzeć, kiedy człowiek znęca się nad psem. Dla mnie łańcuch jest symbolem znęcania. To duży problem, zwłaszcza na wsiach. Często jeżdżę po Polsce i widzę takie sytuacje, a przecież pies nie musi być na łańcuchu. Można ogrodzić teren i zostawić mu trochę swobody - radzi jedna z uczestniczek akcji. Podobne happeningi odbyły się w niedzielę w innych miastach.