Akcja rozpoczęła się od odtworzenia nagrania zawierającego odgłosy zarejestrowane podczas jednej z demonstracji opozycji białoruskiej. Następnie uczestnicy warszawskiego protestu napisali swoje życzenia dla represjonowanych Białorusinów, z których ułożono wielką biało-czerwono-białą flagę - symbol demokratycznej Białorusi. - Chcemy solidaryzować się z ludźmi, którzy wyszli na ulice w pokojowym proteście i zostali za to aresztowani, a potem skazani. To przejaw łamania praw człowieka. Przeciwstawiamy się traktowaniu jak terrorystów ludzi wyrażających swoje poglądy - powiedziała jedna z organizatorek manifestacji, Marta Kałużyńska ze stowarzyszenia Inicjatywa Wolna Białoruś. Demonstranci mieli ze sobą transparenty z hasłami "Wolna Białoruś", "Solidarni z Białorusią", "Stop represjom na Białorusi!", a także portrety represjonowanych Białorusinów. W manifestacji wzięli udział działacze i wolontariusze organizacji Inicjatywa Wolna Białoruś i kampanii Europejska Białoruś, warszawscy licealiści i Białorusini mieszkający w Polsce. - Przyjechałem do Polski, bo chcę normalnie żyć i studiować. Na Białorusi na każdym kroku czuje się, że łamane są podstawowe prawa człowieka. Marzę o dniu, w którym to się skończy - powiedział pochodzący z Mińska Zmicer Halimau. W akcję włączył się wokalista zespołu Maleo Reggae Rockers, Dariusz Malejonek. Muzyk wystąpi także podczas tegorocznej edycji koncertu "Solidarni z Białorusią". - Koncert odbędzie się 27 marca na Placu Defilad. Zagra z nami m.in. grupa Akurat i Janusz Staszewski. Chcemy pokazać, że los Białorusinów nie jest nam obojętny. Wiemy, co czują, bo mamy podobne doświadczenia, dlatego chcemy ich wspierać - powiedział Dariusz Melejonek. W Mińsku 19 grudnia po wyborach prezydenckich odbyła się wielotysięczna demonstracja opozycji rozbita przez milicję. Aresztowano ponad 600 osób, w tym siedmiu kandydatów na prezydenta. Zapadły już pierwsze wyroki sądowe. Wasyl Parfiankou, aktywista sztabu wyborczego jednego z kandydatów na prezydenta, Uładzimira Niaklajeua, został skazany na 4 lata pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym reżimie. Identyczną karę dostał Aleksandr Atroszankau, rzecznik prasowy innego kandydata, Andreja Sannikaua. Osoby, które brały udział w protestach, po wyjściu na wolność są zwalniane z pracy lub wyrzucane ze studiów. Adwokatom pomagającym opozycyjnym działaczom odbierane są licencje niezbędne do wykonywania zawodu.