Na wystawie znalazło się ponad 20 fotografii przedstawiających sylwetki kilkunastu Afrykańczyków mieszkających w Warszawie. Bohaterowie zdjęć są przedstawieni zarówno w sytuacjach prywatnych, jak i zawodowych. - Jestem fotoreporterem i co jakiś czas zawodowo stykałem się z tematem Afrykańczyków żyjących w Warszawie. I jako rodowitego warszawiaka zainteresował mnie ten temat jako ciekawy aspekt związany z moim miastem. Wtedy Fundacja "Afryka inaczej" wyszła z pomysłem wystawy na ten temat. Zgodziłem się i postanowiłem na potrzeby ekspozycji zebrać zupełnie nowy materiał. Większość zdjęć powstała między majem a listopadem tego roku - opowiadał autor zdjęć Jacek Łagowski. Jak zaznaczył, zależało mu, by fotografie nie były nudne, chciał przedstawić temat z ciekawej perspektywy. Jego przewodnikiem w poszukiwaniu kontaktów do bohaterów zdjęć był Mamadou Diouf z Fundacji "Afryka Inaczej", który jest również autorem podpisów pod fotografiami zawierających fragmenty jego poezji lub przemyśleń. - Później umawiałem się z tymi osobami na spotkania, podczas których rozmawialiśmy, poznawaliśmy się, a ja robiłem zdjęcia. Nie chciałem, by były pozowane, zależało mi, żeby uchwycić ich podczas codziennych zajęć. Bohaterów fotografii jest kilkunastu, czasami występują grupowo, czasami indywidualnie - mówił Łagowski. Na zdjęciach możemy zobaczyć m.in. profesora Politechniki Warszawskiej, księdza misjonarza ze zgromadzenia Matki Bożej Pocieszenia, lekarza podczas badania pacjentów czy dziewczynę, która prowadzi zajęcia w szkole uwodzenia dla kobiet. - Dowiedziałem się na przykład, że jeden z kierowców autobusów w Warszawie jest Afrykańczykiem, odnalazłem go przez ZTM i zgodził się na zdjęcie. Jest także fotografia młodego chłopaka, którego ojciec pochodzi z Madagaskaru, a matka jest Polką. Fascynuje go polski ubiór wojskowy i akcje rekonstrukcyjne, dlatego na zdjęciu wystąpił w mundurze przedwojennym - wyjaśnił autor fotografii. Jedno ze zdjęć powstało w stołecznej restauracji La MaMa, która jest rodzinnym biznesem prowadzonym przez polsko-nigeryjskie małżeństwo. - Kucharzami są brat i mama współwłaściciela, którzy przygotowywali tradycyjny afrykański posiłek, z tego co pamiętam była to głowa kozła i gotowali w tradycyjnych strojach. Byłem także na polsko-nigeryjskim weselu, którego pierwsza część była tradycyjnie polska, z powitaniem chlebem i solą oraz pierwszym toastem. Później para młoda gdzieś znikła i pojawiła się przebrana w tradycyjne nigeryjskie stroje z wioski pana młodego i dalej już były ich tradycyjne obrzędy - relacjonował Łagowski. Panna młoda z kieliszkiem ze specjalnym winem weselnym szła na poszukiwanie swojego wybranka. Po drodze adorowali ją różni mężczyźni, których ignorowała. - W końcu, kiedy doszła do rodziny pana młodego, poczęstowała tym napojem najpierw jego, a później jego rodziców i to było symbolem, że stają się jedną rodziną. Ważne przy tym jest, by resztę wina wylać na ziemię, żeby nie napiła się go żadna przypadkowa osoba. I na zdjęciu jest właśnie moment, kiedy panna młoda częstuje tym winem pana młodego, a cała rodzina jest oczywiście w tradycyjnych strojach - mówił fotograf. Zdecydowana większość osób - jak podkreślił - zareagowała bardzo pozytywnie na propozycje sportretowania. - Dla mnie ważne było nie tylko przedstawienie ich samych, ale także ich w kontekście naszego miasta, gdzie jest obecnie coraz więcej osób z Afryki. Myślę, że ważny jest także fakt, że nie tworzą oni własnych zamkniętych kręgów, nie izolują się w swoich środowiskach, tylko się asymilują. Z tego, co zauważyłem, dobrze się czują w Warszawie, założyli tu rodziny, pracują, żyją - podsumował Łagowski. Ekspozycji towarzyszy album zawierający rozszerzony materiał zdjęciowy z wystawy.