Inżynier ruchu, który projekt zatwierdził, przyznał bez ogródek - "moi ludzie nie byli na miejscu. Bo nie musieli". Ale kierowcy jakoś poradzić sobie muszą. Przed remontem z prawego pasa można było tylko skręcać, teraz można również pojechać prosto... na chodnik za skrzyżowaniem.Niestety - osie jezdni przed i za nim się nie pokrywają. Jadący skrajnym pasem ląduje więc na chodniku, a sąsiednim - do jazdy tylko na wprost - zajmuje za skrzyżowaniem pas prawy. Stąd nagłe hamowania, próby włączenia się do ruchu, trąbienie na sąsiadów, a nawet kłótnie na środku skrzyżowania. Wiceburmistrz dzielnicy Ursynów Andrzej Bittel tłumaczy, że projekt zatwierdzili jego poprzednicy i obiecuje szybkie zmiany. Inżynier Ruchu, który w Warszawie zatwierdza wszystkie zmiany oznakowania też nie ma sobie nic do zarzucenia. Kilku jego pracowników oglądało projekt i nie mieli do niego żadnych zastrzeżeń. W ogóle nie byli jednak w terenie - co bez ogródek przyznał ich szef Janusz Galas. Nie musieli - odpowiada inżynier ruchu. A wystarczyło na mapie przyłożyć linijkę, by przekonać się, że kierowcy jadąc prawym pasem na wprost wylądują na chodniku. Na pytanie, kto poniesie ewentualną odpowiedzialność na wypadek stłuczki bądź wypadku, ani burmistrz, ani inżynier ruchu nie chcieli jednoznacznie odpowiedzieć. Budowa drugiej nitki Alei KEN na Ursynowie trwała dwa tygodnie, inwestycję rozpoczęto jeszcze przed wyborami samorządowymi. Na jej otwarcie kierowcy czekali prawie dwa miesiące. A teraz przecierają oczy ze zdumienia... RMF FM szuka kolejnych drogowych absurdów. Jeżeli znasz takie w twojej miejscowości, pisz, fotografuj, kręć filmy i wysyłaj na Gorącą Linię RMF FM - kliknij! FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");