Powstaniec został okradziony z pieniędzy, które odkładał m.in. na operację zaćmy. - Te pieniądze, miałem około 25 tysięcy, były przeznaczone na czynsz - 1,5 tysiąca - bo ja wynajmuję to mieszkanie i właścicielce co miesiąc płacę. Czekałem również na operację zdjęcia zaćmy z oczu. I na protezy trzy tysiące miało być - wyjaśnił w rozmowie z Polsat News Janusz Badura ps. Jastrząb. Wnuczek wyrzucił babcię przez okno. Zdarzenie zarejestrowała kameraNiedawno podszedł do niego człowiek, który poprosił o pieniądze, bo rzekomo zabrakło mu na paliwo. Pan Janusz przez całe życie pomagał innym, więc postanowił wesprzeć mężczyznę kwotą 20 złotych, ale w odpowiedzi usłyszał, że to za mało. 90-latek poszedł do domu po kolejne 20 złotych. Wszedł do mieszkania sam, ale złodziej przestąpił próg tuż za nim i uderzył, po czym zabrał schowane 25 tys. złotych. "Całe życie pomagałem" Powstaniec dochodzi do smutnych wniosków. - Od 1943 roku, od okupacji, byłem harcerzem i składałem przyrzeczenie harcerskie, w którym ślubowałem pomagać bliźniemu swemu. Całe życie starałem się pomagać. Szkoda, że często to przeciwko mnie się obraca. Doszedłem do wniosku, że nie opłaca się być za dobrym - powiedział 90-latek. Wielkopolskie. 95-latka z Chodzieży wyrzuciła przez okno 35 tys. zł Oburzenia nie kryje również Tomasz Misztal z Domu Wsparcia dla Powstańców Warszawskich. - To jest człowiek, który walczył za naszą wolność, walczył za wolną Warszawę. I w tej Warszawie został brutalnie zaatakowany przez bandytów, którzy nie mają sumienia atakując starszego człowieka. Zbierał te pieniądze na operacje, dzisiaj ich nie ma - powiedział. - Ja rozmawiałem z panem Januszem tydzień temu. Jego nastrój, jego stan psychiczny był zupełnie inny. Ostatnio przychodząc do ośrodka powiedział jedną rzecz: jemu się po takich rzeczach odechciewa wszystkiego, on przestaje wierzyć w ludzi - dodał Misztal.