Apelacje od wyroku złożyły wszystkie strony procesu: obrona, prokuratura oraz rodzina zamordowanego. - Sprawa kosztuje nas dużo siły (...) domagamy się sprawiedliwego wyroku - mówiła w środę przed sądem siostra zamordowanego, Danuta Olewnik. W marcu br. Sąd Okręgowy w Płocku uznał winę 10 oskarżonych w sprawie; jednego uniewinniono. Dwóch oskarżonych uznanych za winnych zabójstwa - Roberta Pazika i Sławomira Kościuka - skazano na dożywocie. Pozostałych ośmioro - którzy uczestniczyli w porwaniu lub przetrzymywaniu Olewnika - dostało kary od 15 lat do roku w zawieszeniu. Proces w tej sprawie, której akta liczą ponad 100 tomów, toczył się od października 2007 r. Dwóch sprawców zbrodni popełniło samobójstwo. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni (wobec jego żony Katarzyny zapadł w płockim procesie najniższy wyrok - roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata). Wkrótce po ogłoszeniu wyroku przez płocki sąd, w kwietniu w podobny sposób w płockim zakładzie karnym popełnił samobójstwo Kościuk. Obrońcy skazanych w pierwszej instancji wnosili w środę o złagodzenie wyroków wobec ich klientów bądź ponowne rozpoznanie sprawy. Do wniosków adwokatów przyłączyło się dwóch obecnych w środę na sali sądowej skazanych. Broniący Pazika, mec. Aleksander Horanin wniósł o uniewinnienie swojego klienta z zarzutu zabójstwa lub uchylenie wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy. - Sąd oceniając dowody dopuścił się pewnych uproszczeń - powiedział i dodał, że wyrok pierwszej instancji był oparty jedynie na słowach innego skazanego, Sławomira Kościuka. - Jedyną osobą, która dopuściła się zabójstwa, był Kościuk, udział w zabójstwie innych sprawców nie jest pewny - mówił. Horanin zaznaczył jednak, że "niezależnie jak dużo nie zostałoby powiedziane, to nie da się wyrazić cierpienia jakie zaznała ofiara i jej rodzina". Prokurator, który chciał utrzymania wymiarów kary wobec większości skazanych, wniósł natomiast m.in. o ponowne rozpoznanie sprawy Katarzyny Franiewskiej, która według niego nie powinna być uniewinniona z zarzutu uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej. - Zebrany materiał wskazuje, że żona Franiewskiego zdawała sobie sprawę ze swych działań na rzecz grupy i korzystała z profitów uzyskanych z działalności przestępczej - mówił. Podobnie jak prokurator, apelacje od wyroku wobec Franiewskiej złożyli pełnomocnicy rodziny Olewników. Z kolei broniąca Franiewskiej mec. Ewa Lewicka mówiła, że "jedyną winą jej klientki było, iż była ona żoną gangstera". Do porwania 27-letniego syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (Mazowieckie) doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu, kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. przekazano porywaczom 300 tys. euro, ale uprowadzony nie został uwolniony. Jak się potem okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany - Pazik i Kościuk udusili go. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa. W czasie procesu Kościuk przyznał się do popełnienia mordu wraz z Pazikiem. Kościuk w śledztwie szczegółowo relacjonował, jak Olewnik był więziony - najpierw w garażu, przykuty łańcuchem do ściany, a potem w podziemnym betonowym zbiorniku na nieczystości. Szczegółowo opowiadał też o tym, w jaki sposób zginął porwany; wskazał też miejsce zakopania zwłok. Od 2007 r. trwa śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu organów ścigania po porwaniu. Według mediów chodzi m.in. o forsowanie wersji o rzekomym samouprowadzeniu Olewnika; niezabezpieczenie śladów biologicznych; nierejestrowanie przez policję rozmów telefonicznych porywaczy z rodziną Olewników; brak monitorowania przekazania okupu bandytom i nieoznaczenie banknotów oraz zlekceważenie anonimu podrzuconego ojcu ofiary, a wskazującego sprawców. Dotychczas zarzuty usłyszało trzech policjantów: szef grupy operacyjnej z Radomia Remigiusz M. oraz dwaj funkcjonariusze z Płocka: Henryk S. i Maciej L. Prokuratura zarzuciła im utrudnianie śledztwa oraz niedopełnienia obowiązków służbowych. Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Przed sądem dyscyplinarnym ma też stanąć prokurator prowadzący śledztwo.