Jak przypomina dziennikarz radia RMF FM Konrad Piasecki, była to pielgrzymka do kraju, który - jak wydawało się jego ówczesnym decydentom - tkwił po uszy w komunistycznym materializmie. Przyjazd Jana Pawła II szybko udowodnił jednak, że wiara i pozycja kościoła są silne i nienaruszone przez lata prześladowań. Uświadomił to rządzącym, ale przede wszystkim samym Polakom. Władze słusznie obawiały się tej pielgrzymki. Edward Gierek i jego radzieccy przyjaciele próbowali robić wiele, by Jan Paweł II zrezygnował z podróży do ojczyzny. Kiedy to się nie udało, próbowano pokazać ją Polakom jako wyraz poparcia dla realnego socjalizmu w polskim wydaniu. W relacjach próżno było jednak szukać informacji o tłumach, jakie witały papieża, a do telewizji popłynęły instrukcje, które nakazywały pokazywać wyłącznie wąskie plany, by widać było jak najmniej ludzi i najlepiej wyłącznie w starszym wieku. Zabiegi nie pomogły. Polacy zdali sobie sprawę ze swojej siły, a rozniecona przez papieża iskra przyniosła rok później robotnicze protesty sierpnia'80, a dziesięć lat później przemiany roku 1989.