W artykule pt. "Obrzydliwe" w czerwcu 2006 r. dziennik "Fakt" opublikował zdjęcia dziewczyny, autorstwa jej "kolegów", którzy upili ją i zgwałcili, a wykonane zdjęcia rozesłali za pośrednictwem internetu. Adwokat dziewczyny wytoczył wydawcy "Faktu" proces za naruszenie dóbr osobistych i naruszenie prawa do jej prywatności - w rodzinnym mieście rozpoznano ją na zdjęciach wydrukowanych w tabloidzie. Uwzględniając powództwo, Sąd Okręgowy w Warszawie w lipcu 2009 r. nakazał pozwanym wypłatę 250 tys. zł za wydrukowanie zdjęć. Adwokat powódki złożył apelację, żądając dwa razy wyższego odszkodowania. Apelował także "Fakt", wnosząc o oddalenie powództwa. Pozwani argumentowali, że zdjęcia po raz pierwszy opublikowano w internecie. Jak powiedziała w poniedziałek rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska, w zeszły piątek sąd częściowo uwzględnił apelację pozwanych, zmniejszając kwotę odszkodowania. - Ich działanie było bezprawne, ale były dwa niezależne od siebie zdarzenia wywołujące szkodę: publikacja zdjęć w internecie oraz w gazecie, co należało wziąć pod uwagę - powiedziała. - Zasięg gazety był jednak o wiele większy - zaznaczyła sędzia. Podkreśliła, że nie można twierdzić, iż wcześniejsza publikacja jakiegoś materiału w internecie automatycznie czyni dozwoloną publikację tego także i w gazecie. Nawet po obniżeniu, jest to jedno z najwyższych odszkodowań zasądzonych przez polskie sądy w tego rodzaju sprawach. Wyrok jest prawomocny. Można jeszcze złożyć od niego kasację do Sądu Najwyższego - na razie nie wiadomo, czy wydawca "Faktu" będzie ją składał - ale nie wstrzymuje to wykonania wyroku.