Uwzględnił on nieprawomocnie pozew jednego z trzech synów skazanego, Andrzeja, który pozwał Skarb Państwa, domagając się 500 tys. zł za śmierć ojca. Sąd uznał związek przyczynowy między przekroczeniem uprawnień przez nieżyjących już sędziów, którzy wydali wyrok śmierci, a szkodą, jaką była utrata ojca. Sąd podkreślił, że gdyby nie bezpodstawnie zastosowany tryb doraźny, Wawrzeckiego nie skazano by na śmierć. Według sądu, proces miał na celu "określony cel propagandowy" i był "przygotowywany w różnych kręgach" - dlatego odszkodowanie ma wypłacić "jednostka nadrzędna" wobec ówczesnego sądu. Orzeczenie wobec Wawrzeckiego, dyrektora warszawskiego Miejskiego Handlu Mięsem, było jedynym wykonanym w PRL po 1956 r. wyrokiem śmierci za przestępstwo gospodarcze. Według wielu opinii, był to "mord sądowy", a wyrok wydano faktycznie na najwyższych szczeblach władzy - nalegać miał na to szef PZPR Władysław Gomułka. W 2004 r. Sąd Najwyższy orzekł, że wyrok zapadł z rażącym naruszeniem prawa i uchylił go. Samo postępowanie SN umorzył, bo sprawa przedawniła się. Niedawno pion śledczy IPN oskarżył prokuratora z procesu w "aferze mięsnej" o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków - za co grozi do 3 lat więzienia.