O akcji policjantów poinformowała w czwartek Aleksandra Banaszczyk z zespołu prasowego mazowieckiej policji. - Psy przebywały w fatalnych warunkach, w nadmiernie zagęszczonych boksach. Były niedożywione, pozbawione wody oraz właściwej opieki weterynaryjnej. 14 zwierząt znaleziono martwych. Pogryzione zwłoki leżały pomiędzy żywymi wygłodzonymi psami - dodała Banaszczyk. Zwierzęta znajdowały się w gospodarstwie w miejscowości Krążel, które wydzierżawiła od właścicieli mieszkanka powiatu warszawskiego. O fatalnym stanie psów zawiadomili przedstawicieli fundacji Animals i policję okoliczni mieszkańcy. Kiedy przybyli oni do przytuliska, nie było tam właścicielki. Jak powiedział zastępca wójta gminy Chynów Krzysztof Ambroziak, kobieta miała podpisaną umowę z gminą na wyłapywanie bezdomnych psów i opiekę nad nimi. - Zwierzęta miały być jednak umieszczane w przytulisku prowadzonym przez nią na terenie sąsiedniej gminy Warka. Skąd taka liczba psów nagle wzięła się u nas, nie wiemy - stwierdził. Zwierzęta zbadał weterynarz. Kilkanaście szczeniaków ze względu na ciężki stan zdrowia trzeba było uśpić. Banaszczyk dodała, że 37 psów zabrała fundacja Emir, zajmująca się opieką nad bezdomnymi zwierzętami. Około 90 psom, które zostały w przytulisku, opiekę zapewniła gmina. - Zakupiliśmy karmę, miski, dostarczyliśmy wodę do picia, słomę do boksów. Zatrudniliśmy też osobę, która się nimi będzie opiekować - wyjaśnił Ambroziak. Policja wyjaśnia, dlaczego właścicielka nielegalnego przytuliska zostawiła zwierzęta bez należytej opieki.