- Czy to jest bezpieczne dla tych zwierząt i dla ludzi? - pytali interweniujący w tej sprawie mieszkańcy uzdrowiska. Dodając, że sarenki czują się w Rabce dobrze, bo są dokarmiane przez osoby odwiedzające coraz chętniej park, będący jednak teraz w rewitalizacji. - Zwierzęta schodzące o tej porze roku w pobliże siedzib ludzkich to nic nadzwyczajnego - wyjaśnia zastępca nadleśniczego Andrzej Głodkiewicz z nadleśnictwa Nowy Targ. - Park w Rabce to zaś przestrzeń otwarta, nieogrodzona, połączona z innymi gruntami, sprzyjająca bytowaniu. To, dlatego sarny się tu widocznie zadomowiły. Istotne jest też w tym przypadku odpowiedzenie na pytanie, czy są to sarny leśne, bardziej dzikie, czy tylko łąkowe - tłumaczy nadleśniczy. Nie ukrywał jednak, że dla zwierząt nie jest wcale dobre, gdy przyzwyczają się do ludzi, a tym bardziej, gdy są dokarmiane. Zatracają wówczas instynkt i chęć do samodzielnego szukania pożywienia. - Dlatego saren lepiej nie dokarmiać. Gdy jest taka potrzeba zajmują się tym odpowiednie koła łowieckie, które do specjalnych karmików dostarczają pasze - mówi Andrzej Głodkiewicz. Przypomina, że taki sam problem, ale z dzikami jest z kolei na północy Polski. - Dziki buszują tam po osiedlach, szukając pożywienia w śmietnikach, a tymczasem są one bardziej dzikie od saren - mówił nadleśniczy Andrzej Głodkiewicz. Tymczasem władze miasta nie ukrywają, że o problemie nic nie wiedzą, ale od zaraz się nim zajmą. - W naszym parku nie planujemy, ani miejsca dla zwierzyny leśnej, ani stanowiska dla jej dokarmiania - mówił wiceburmistrz Robert Wójciak. - Jeszcze dziś poinformujemy o tym specjalne służby, bo sarenki, choć może miłe, mogą być uciążliwe dla mieszkańców. Dodał, że władzom miasta chodzi też oczywiście o bezpieczeństwo zarówno ludzi, jak i zwierząt. Warto jednak wspomnieć, że dzikie zwierzęta coraz częściej podchodzą do miejsc zamieszkałych przez ludzi i rabczańskie sarenki nie są zjawiskiem odosobnionym. Zresztą w Rabce nie tak dawno temu, bo w ubiegłym roku, w samym centrum miasta zaległy się żmije, wzbudzając niemały popłoch wśród mieszkańców i kuracjuszy... BEATA SZKARADZIŃSKA Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Gdzie jest kasa? Będzie walka o ceny biletów "Goliła" z pieniędzy