Są już nawet pierwsze efekty wprowadzonych zmian. W wielu autobusach kierowcom zabrakło biletów, bo wszyscy pasażerowie musieli je skasować, by dostać się do środka! Był też przypadek, gdy grupa młodych ludzi z wściekłości siłą otworzyła drzwi do autobusu. A to dopiero początek. Ludzie zarzucają szefowi związku komunikacyjnego, że ogranicza im wolność i narusza zasady demokracji. Jest godz. 11. Na jeden z przystanków zajezdni autobusowej przy ul. Zielonej podjeżdża autobus linii 310. Pasażerowie ustawiają się przy wszystkich wejściach, by dostać się do środka. Kierowca otwiera jednak tylko przednie drzwi. Każdy musi wejść tędy i od razu skasować bilet, a jeżeli go nie, ma kupić u kierowcy. Niektórzy pasażerowie są zdenerwowani. - Kto to wymyślił?! Żeby wszyscy musieli pchać się do jednego wejścia. Jak będzie dużo ludzi, to trzeba będzie stać w kolejce! - denerwuje się starsza kobieta. Zapytana o to, czy ma inny sposób na walkę z gapowiczami, nie potrafi nic zaproponować. Tak, jak wielu innych pasażerów. Zamiast tego wolą krytykować związek komunikacyjny za wprowadzone zmiany. - To głupota! Przez to, że ludzie mogą wchodzić tylko jednym wejściem, autobus dłużej stoi na przystanku i odjazd się opóźnia! Poza tym takie zamieszanie jest tylko na zajezdni, a na innych przystankach pasażerowie i tak wchodzą, jak chcą. By ludzie mogli wysiąść otwierają się przecież wszystkie drzwi - mówi Stanisław Siejka z Chrzanowa. Szef chrzanowskiego związku komunikacyjnego nic sobie z tych uwag nie robi. Zdążył się już przyzwyczaić do tego, że choćby nie wiem, jak się starał, zawsze znajdą się pasażerowie, którzy go skrytykują. Od momentu, gdy pasażerowie mogą wchodzić do autobusu tylko przednim wejściem w siedzibie związku rozdzwoniły się telefony. - Ludzie zarzucają mi, że ograniczam demokrację i wolność, o wyznaniu już nie wspomnę. Mówią, że ich tyranizuję. A my chcemy tylko zlikwidować gapownictwo. Wprowadzone zmiany przyniosły pierwsze efekty. Wielu kierowcom zabrakło do sprzedaży biletów. Pasażerowie wszystko wykupili, bo by wejść do środka, musieli skasować bilet - wyjaśnia Tadeusz Gruber, szef związku komunikacyjnego. Tylko na jednej linii 317 doszło do poważnego incydentu. Grupa rozwścieczonych "osiłków" siłą otworzyła środkowe drzwi w autobusie. Tylko po to, aby wejść do środka. LIZ