Taki sprzęt należy oddawać do wyznaczonych specjalnie punktów lub sklepów. Jednak obowiązujące od kilku lat przepisy niczym tak naprawdę nie grożą. Są martwe - donosi "Dziennik Polski". Krakowska Straż Miejska do tej pory nikogo nie ukarała za wyrzucenie radia, telewizora czy żelazka do kubła na śmieci. - Trzeba kogoś złapać na gorącym uczynku, a to jest praktycznie niemożliwe - tłumaczy Filip Szatanik z biura prasowego krakowskiego magistratu. Teoretycznie z oddaniem zużytego sprzętu elektrycznego nie powinno być większych problemów. W Małopolsce jest ponad 550 punktów przyjmowania takich odpadów, w każdym razie według oficjalnego rejestru prowadzonego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Tyle tylko, że w rejestrze dominują punkty handlowe, w których przyjmowany jest stary sprzęt elektryczny, ale tylko przy równoczesnym zakupie nowego. Od 1 stycznia stare pralki czy lodówki można oddawać także do punktów skupu złomu. Ale to też tylko teoria. Punkt skupu musi wcześniej uzyskać pozwolenie na zbieranie zużytego sprzętu elektrycznego. Wiele firm prowadzących skupy złomu nie zdaje sobie sprawy, że ma obowiązek uzyskania takiego zezwolenia. Przepisy Unii Europejskiej nakładają na Polskę obowiązek odzyskiwania zużytego sprzętu elektrycznego i energetycznego o wadze co najmniej 4 kg na jednego mieszkańca. Według wstępnych danych za ubiegły rok, odzysk był czterokrotnie niższy od minimalnego - pisze "Dziennik Polski".