Szefowie prywatnych firm przewozowych mają swoje racje: twierdzą, że nie dostają żadnych refundacji na bilety ulgowe od samorządów, jak PKS czy MZK. Gdyby policzyć wszystkie ulgi przysługujące Zbigniewowi Wąskowi ze Stryszowa, wyszłoby, że powinien korzystać z ponad 90-procentowej zniżki przy zakupie biletów. Ten ciężko doświadczony przez los mężczyzna ma jednak bardzo często problem, aby wymusić czy też wyprosić na kierowcach busów, żeby honorowali wszystkie należne mu zniżki. Kierowcy busów nie honorują ulg - Za bilet ze Stryszowa do Wadowic powinienem płacić 50 groszy, a płacę złotówkę. To jeszcze jest nic, bo na naszych lokalnych liniach kierowcy mnie znają i przeważnie sprzedają bilety przynajmniej z częściową zniżką. Kiedy jadę do Krakowa naprawdę czasami muszę się wykłócać, żeby kierowcy honorowali moje zniżki - opowiada nam Zbigniew Wąsek, który bardzo często dojeżdża do Wadowic i do Krakowa. Jak się okazuje, więcej pasażerów skarży się, że kierowcy busów nie uznają ulg i sprzedają tylko normalne bilety. - Ja mam legitymację studencką, ale ostatnio jechałem do Krakowa, a kierowca powiedział mi, że jego to nie interesuje i może mi sprzedać tylko cały bilet. Tydzień temu też jechałem do Krakowa i bez problemu kupiłem "połówkę". Odnoszę wrażenie, że prawo do ulgowego biletu zależy od widzimisię kierowcy - mówi Marek, student z Andrychowa. Problem znany nie od dziś W Starostwie Powiatowym w Wadowicach, którego władze ostatnio podjęły się zadania uporządkowania sytuacji na rynku busów, znają problem. - Może to nie jest powszechne, ale część pasażerów skarży się, że kierowcy nie zawsze honorują ich prawo do ulgowego przejazdu. Kierowcy powinni jednak obowiązkowo sprzedawać bilety ulgowe, jeśli ktoś okaże dokumenty uprawniające do ulgi, czyli legitymację szkolną studencką czy też zaświadczenie o inwalidztwie - mówi Krystyna Cibor z wydziału komunikacji wadowickiego starostwa. Po takim zgłoszeniu, urzędnicy najczęściej wzywają przewoźnika do złożenia wyjaśnień. Ten tłumaczy się zwykle, że kierowca nie wiedział, że może sprzedać bilety ulgowe, albo że miał wątpliwości do okazanych dokumentów. Nikt im nie refunduje ulgowych przejazdów - To błędne koło. Teoretycznie po takiej skardze przewoźnikowi nie grożą żadne konsekwencje - przyznają anonimowo urzędnicy. Jeden z kierowców busa w Wadowicach był w piątek zdenerwowany, kiedy pytaliśmy go czy honoruje prawo do ulgowego biletu. - Nam nikt nie refunduje ulgowych przejazdów, a PKS taką refundację z budżetu samorządu dostaje. Czy to jest sprawiedliwe? - mówił kierowca. GM Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Syndyk sprzedał ruinę Wyścigi na targowisku Pomoc nadejdzie przed świętami