Kamera niczego nie zarejestrowała, bo była zepsuta. Wszystko wskazuje na to, że sprawcy zanim zaczęli dewastować wiatę, odcięli najpierw kabel zasilający kamerę... - Gdy w niedzielę rano zobaczyłam, jak wygląda przystanek autobusowy, oczom nie mogłam uwierzyć. Ktoś powyrywał całą blachę z tyłu wiaty! To już nie pierwszy przypadek dewastacji, a winnych nie ma. To jakieś nieporozumienie. Przecież na przystanku jest kamera. Czy ta obsługa monitoringu w nocy śpi? - zastanawia się starsza mieszkanka os. Gaj. Gdy wczoraj rano dziennikarze zadzwonili do rzecznika chrzanowskiej policji, aby zapytać o ten incydent, okazało się, że policja o zdarzeniu wie, ale oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa nikt nie złożył. - Zawiadomienie powinien złożyć związek komunikacyjny. Na razie dzielnicowy rozmawiał w tej sprawie z przewodniczącym Rady Osiedla. Sprawdzimy też nagrania z monitoringu, by sprawdzić, co zarejestrowała kamera - zaznacza Robert Matyasik, rzecznik prasowy chrzanowskiej policji. A kamera nic nie zarejestrowała. Nie mogła, bo w chwili przestępstwa nie działała! Wandale zanim przystąpili do akcji wyrwali kabel zasilający monitoring. Dlatego bezkarnie mogli niszczyć przystanek, nie obawiając się konsekwencji. - Nie wiem, jak nazwać takie zachowanie. Oni są gorsi niż zwierzęta. Place zabaw się dla takich odgradza, "Orliki" buduje, a oni wszystko niszczą. Nie dość, że uszkodzili blachę w wiacie przystankowej, to jeszcze ją rozkradli. Dzwoniłem wczoraj do związku, by usunęli resztki tego, co zostało, by pasażerowie się nie skaleczyli - mówi Józef Dziedzic, przewodniczący Rady Osiedla Gaj. Prawdopodobnie związek nie będzie już naprawiał tej wiaty. Wkrótce w tym miejscu ma pojawić się nowy typ przystanku: sama ławeczka z zadaszeniem bez bocznych ścian. Miejmy nadzieję, że do tego czasu wandali uda się zatrzymać i przykładnie ukarać. LIZ