Jak informują reporterzy "Dziennika Polskiego", tuż przy kościele trwa budowa, a inwestor i obrońcy zabytku mają ekspertyzy, które sobie przeczą. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi prokuratura. Mieszkańcy zmartwieni Zniszczenia są coraz większe. Już w wakacje mieszkańcy Salwatora alarmowali, że pęka zabytkowy mur i budynek starej kaplicy cmentarnej. Wkrótce okazało się, że popękana jest również tablica i epitafium W. L. Anczyca (zm. 1883 r.): poety, wydawcy, właściciela słynnej krakowskiej drukarni na rogu Zwierzynieckiej i Straszewskiego, patrioty, który walczył w powstaniu krakowskim. Spękana tablica została zdjęta z muru podczas wizji konserwatorskiej, ale nie została zabezpieczona. Teraz jest zrujnowana. Nie da się jej odtworzyć, bo została wykonana z czarnego marmuru dębnickiego, którego już się nie wydobywa. - Tablicę w trzy lata po śmierci mojego prapradziadka podarowało społeczeństwo krakowskie, a honorowym prezesem komitetu był Juliusz Kossak. Interweniuję w tej sprawie u władz miasta od sierpnia. Bezskutecznie - mówi Andrzej Trzebnicki. Tak traktuje się zabytki O tym, jak w Krakowie traktuje się zabytki, świadczy też fakt, że budowa przy kościele zyskała pozwolenie na działanie bez jakichkolwiek wskazówek (nakazów) zabezpieczenia skarpy. Wzgórze Świętej Bronisławy jest dodatkowo obciążone osuwiskami. - Już na etapie wykopu postawiliśmy tzw. ściankę berlińską, która kosztowała 170 tysięcy. Nikt nas do tego nie zmuszał. Budujemy bezpiecznie - zaznacza Grzegorz Kogut z Vega Technik Development. Zapewnia też, że firma dysponuje ekspertyzami, które potwierdzają, że skarpa jest stabilna. Tymczasem z ekspertyzy, której opracowanie zleciła parafia, wynika, że jeżeli skarpa nie otrzyma lepszej podpory, kaplicy cmentarnej grozi katastrofa budowlana. - Także PINB nałożył na inwestora obowiązek lepszego zabezpieczenia. Ekspertyza potwierdza też, że prace budowlane spowodowały powiększenie istniejących pęknięć na zabytku i powstanie nowych - mówi Stanisław Jurczakiewicz, biegły sądowy. Zbadają sprawę Żeby wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane z budową i nadzorem urzędników nad nią, wniosek do prokuratury złożył Komitet Obywatelski Miasta Krakowa. Jak wczoraj potwierdziła prok. Agata Chmielarczyk-Skiba, postępowanie zostało już wszczęte. Pismo do prezydenta Krakowa szykuje także Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. - Zwrócimy się do prezydenta, by objął tę sprawę osobistym nadzorem - mówi Maciej Wilamowski, dyrektor biura SKOZK. SKOZK otrzymał także pismo z podpisem wiceprezydent Magdaleny Sroki. Jest w nim mowa m.in. o tym, że teren budowy w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła jest poza obszarem wpisanym do rejestru zabytków oraz poza strefą ochrony konserwatorskiej, wyznaczonej w planie zagospodarowania przestrzennego "Salwator". Dlatego inwestycja nie była przedmiotem uzgodnień miejskiego konserwatora. Sprzeczne informacje Nie zgadza się z tym Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, który porównał plac budowy z mapami planu zagospodarowania przestrzennego. - Inwestycja przekracza linię dopuszczającą zabudowę o 3 - 4 metry - uważa. Nie zgadza się on też ze stwierdzeniem, że projektu budowy nie musiał opiniować miejski konserwator, bo według niego, zgodnie z zapisami planu, opieka konserwatorska obejmuje tę część wzgórza aż po ul. Emaus i rzekę Rudawę. Paulina Polak paulina.polak@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Nowy wóz dla strażaków Były burmistrz nie czuje się winny Rok i ani dnia dłużej