Prokuratura zarzuciła Dymitrowowi B., że od końca sierpnia do połowy października ubiegłego roku w Tarnowie, Gorlicach, Nowy Sączu, Chrzanowie, Sanoku, Krośnie i Jaśle - wykorzystując lwa do pozowania na zdjęciach z ludźmi - znęcał się nad nim, przetrzymując zwierzę w nieodpowiednich warunkach. Ustalono też, że lwa zakupiono i przywieziono do Polski łamiąc prawo o ochronie dzikiej przyrody. Kilkumiesięczna samica lwa przyleciała pod koniec sierpnia 2009 r. na krakowskie lotnisko w Balicach. Lekarz weterynarii stwierdził, że lew miał otarcia na łapie i w okolicy nosa, ponieważ przewożono go w nieodpowiednich warunkach, w plastikowym pojemniku, odpowiednim dla psów czy kotów. Ponadto osoby przewożące lwa nie posiadały odpowiednich dokumentów, obowiązujących w Unii Europejskiej. Z dokumentów wynikało, że lwica została kupiona w hodowli w Belgii, a jej właścicielem jest bułgarska firma. Zwierzę miało służyć do robienia zdjęć przed cyrkiem w Warszawie, na co cyrk grzecznościowo wyraził zgodę. Kierując się dobrem zwierzęcia, lekarz weterynarii zezwolił na jego transport w większym pojemniku do cyrku. Kontrola przeprowadzona przez prokuraturę kilka tygodni później wykazała, że zwierzę wykorzystywane było w celach zarobkowych do pozowania do zdjęć z ludźmi. Przetrzymywane było w części przyczepy kempingowej, bez możliwości swobodnego poruszania się i bez wybiegu na świeżym powietrzu. Po wyrażeniu zgody przez lekarza weterynarii na transport i po uzgodnieniach z Ministerstwem Środowiska lew trafił do zoo w Warszawie. Zażalenie na decyzję prokuratury o zatrzymaniu i przekazaniu zwierzęcia do zoo złożył jego bułgarski opiekun. Krakowski sąd uznał jednak że decyzja prokuratury o zatrzymaniu lwa była prawidłowa i zgodna z przepisami. Oskarżony w toku śledztwa przyznał się do winy i wyraził skruchę oraz chęć dobrowolnego poddanie się karze. Prokuratura przychyliła się do tego i razem z aktem oskarżenia przekazała do sądu wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania przewodu sądowego.