Spopielanie zwłok staje się coraz popularniejsze. - W naszych czasach kremacja powraca (zwłoki palono w okresie przed rozwojem chrześcijaństwa na terenach obecnej Polski - przyp. red.) i jest traktowana jako coś w dobrym tonie - stwierdza dr hab. Henryk Głąb, antropolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co zrobić z ciałem? Z danych Zarządu Cmentarzy Komunalnych w Krakowie wynika, że w tym roku urna z prochami pojawiła się podczas 19,6 proc. pogrzebów. Zmianę w podejściu do kremacji widać, gdy porównamy tegoroczny odsetek do znacznie niższych liczb sprzed lat (w 1995 r. pochówki osób spopielonych nie stanowiły pół procenta). Cmentarze Grębałów, Mydlniki, Prądnik Czerwony (Batowice), Prokocim i Rakowice wyposażone są w tzw. mury kolumbariowe - miejsca z niszami na urny. Jednak popularniejsze jest umieszczanie prochów w grobie. - Kremacja to rozwiązanie, gdy mamy coraz mniej wolnej powierzchni na cmentarzach - stwierdza Janusz Kwatera, dyrektor w firmie pogrzebowej Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. - Urny zajmują stosunkowo niewielką przestrzeń, prochy zmarłych z jednej rodziny mogą znaleźć się w jednym miejscu. To ułatwienie dla żyjących, bo nie trzeba jeździć od cmentarza do cmentarza. Zmarły nie musi zostać spalony lub zakopany. Można za życia zadeklarować, że zamierzamy przekazać nasze ciało do celów edukacyjnych. Zakonserwowane zwłoki to pomoc dla studiujących medycynę. Gdy ktoś chce przekazać swoje ciało nauce, powinien zgłosić się w Katedrze Anatomii Collegium Medicum UJ. - Uniwersytet pokrywa koszty procedur prawnych - informuje dr Jarosław Zawiliński. Najmodniejszy cmentarz Urzędnicy ZCK organizują przetargi, dzięki którym można stać się właścicielem murowanego grobu. Wyniki licytacji wskazują na to, że najdroższą "dzielnicą" na tym "rynku nieruchomości" jest cmentarz Rakowice. Nekropolia jest określana jako "zamknięta", można tam pochować tylko niektórych. Drogę do ekskluzywnych kwater otwierają pieniądze. Szansę na miejsce (w przekopanych grobach poza historyczną częścią nekropolii) mają także mniej zamożni mieszkańcy Krakowa, ale prawo do tzw. bieżących pochowań jest ograniczone przez zestaw urzędowych kryteriów. Dyrektor Kwatera z PUK mówi, że miejsce najdroższe wcale nie musi być najkorzystniejsze. - Pogrzeb na cmentarzu Rakowice kiedyś stanowił nobilitację, podkreślenie krakowskich korzeni. Teraz oznacza trudności z dojazdem. Cmentarz znajduje się w pobliżu centrum miasta i ciężko tam dotrzeć autem. Trudno też twierdzić, że miejsce tak drogie jest atrakcyjne dla wszystkich. Zwykle na grobowiec 5-osobowy trzeba przeznaczyć ok. 20 tys. zł, na Rakowicach wydamy dwa razy tyle - stwierdza. Ewolucja zwyczajów Szefowie przedsiębiorstw pogrzebowych mówią, że cmentarne zwyczaje nie uległy ostatnio wielkim zmianom. Najpopularniejsza jest ceremonia katolicka. Rzadko zdarzają się pogrzeby bez kapłana. - Większość z nas kształtuje się pod wpływem religii rzymskokatolickiej. Jeżeli nawet zmarły nie był specjalnie wierzący, rodzina nie rezygnuje z modlitw nad grobem - twierdzi Kwatera. Modyfikuje się pogrzebowe detale. - Oprawa muzyczna zyskuje popularność. Coraz częściej grają trąbki, skrzypce i inne instrumenty - mówi dyrektor PUK. - Stypę w domu czasem zastępuje stypa w lokalu. Według antropologa z UJ, zmienia się ogólny stosunek do śmierci. - Myślimy o niej coraz rzadziej. Wyrazem tego są media, interesuje je tylko śmierć nagła i masowa - powiedział dr hab. Głąb. Kwatera twierdzi jednak, że niewielka grupa ludzi za życia przygotowuje detale swojego pogrzebu. - To ci, którzy i w innych sprawach są miłośnikami precyzji i porządku - mówi. Łukasz Chmielowski, redakcja.krakow@echomiasta.pl