Mieszkańcy Frydrychowic i kierowcy przejeżdżający tą drogą już od dawna zwracali uwagę, że drewniane barierki na moście nie stanowią żadnego zabezpieczenia na wypadek, gdyby samochód wpadł w tym miejscu w poślizg. Tym bardziej, że wcześniej doszło tam już, na łuku drogi, do kilku zdarzeń drogowych. Nowych barierek jednak wtedy nie wykonano, chociaż w ubiegłym roku droga była remontowana. Dodatkowe zabezpieczenia wykonano dopiero po tym, jak 1 września na moście samochód osobowy wpadł w poślizg, przełamał drewnianą barierkę i dachował w rzeczce. Zginęły wtedy trzy osoby. Dwa tygodnie po tym wypadku most oglądała specjalna komisja bezpieczeństwa, która doszła do "odkrywczych" wniosków, że metalowa barierka na moście powinna poprawić bezpieczeństwo w tym miejscu. Barierka została zamontowana na zlecenie zarządcy drogi, którym jest Starostwo Powiatowe z Wadowic. Śledztwo w sprawie wrześniowego wypadku prowadzi w dalszym ciągu prokuratura rejonowa z Wadowic. Wiadomo już, że bezpośrednią przyczyną śmierci trzech młodych osób było utonięcie. Wstępnie ustalono również, że samochód wpadł w poślizg przy prędkości ok. 70 km na godzinę. Dopuszczalna w tym miejscu prędkość wynosiła 50 km/godz. Mieszkańcy Frydrychowic nie mają jednak wątpliwości, że być może tragedii udałoby się uniknąć lub zminimalizować jej skutki, gdyby już wcześniej na mostku wykonano metalową barierkę. Z tego powodu, jak udało nam się ustalić, prokuratura zbada także wątek, czy ewentualnie zarządca drogi nie dopełnił obowiązków, źle zabezpieczając wcześniej most we Frydrychowicach. GM Czytaj więcej w czwartkowym "Dzienniku Polskim": Dla kogo Kordegarda? Stresujący spór z pracodawcą i długa droga do sądu Limity na kampanie to fikcja