Turystyka tutaj kwitnie Jest niedzielne jesienne przedpołudnie, ale w Zakopanem już kilkustopniowy mróz. Pan Jan, góral - woźnica, od rana, jak zwykle, czy dzień powszedni czy świąteczny, wyczekuje cierpliwie klientów. Czasami przez cały dzień nie zrobi ani jednego kursu. - Teraz turyści przyjeżdżają głównie na zakupy. Przejdą się tam i z powrotem Krupówkami, zjedzą gofra, a jak wyjdą w Tarty to ich potem helikopterem trzeba ściągać - mówi z typową góralską ironią. - Można ich też wieczorami zobaczyć w kolejkach przed agencjami towarzyskimi - dodaje, porozumiewawczo "puszczając oczko". Panu Janowi ciężko jest przeżyć z zarobionych jako woźnica pieniędzy. Pomaga syn, który parę lat temu wyjechał za chlebem do Ameryki i przysyła rodzinie co kwartał zapomogę. Przechadzając się po ulicach tej zimowej stolicy Polski, spotkać można zwłaszcza turystów. Górale - rodowitych tu zresztą jak na lekarstwo - i zakopiańczycy, to tylko dodatek do tej wielkiej kolorowej masy ludzi, która przyjeżdża tu z każdego zakątka Polski. Bo dzisiejsze Zakopane to 30-tysięczne miasto i kilkumilionowa rzesza turystów. Są tu zresztą mile widziani. Zakopane żyje z turystyki. Od kiedy inwestorzy dostrzegli zarobkowy potencjał Zakopanego, jak grzyby po deszczu przybywa tu sklepów, w których można już kupić wszystko: od nart po najnowszy krem przeciwzmarszczkowy. Podyskutuj na czacie o "twoim" Zakopanem O ile narty w Zakopanem to sprzęt jak najbardziej użyteczny to całe kolekcje ubrań znanych firm, budzą wątpliwość. Sklepy świecące z daleka tandetnymi szyldami zabijają klimat tego miejsca. Znane firmy robią z Zakopanego kolejny hipermarket, w którym przeciętny Kowalski spędza weekend. A turyści łapią się na ten haczyk. Oprócz zakupów bardzo popularne zwłaszcza wśród młodych biznesmenów, którzy przyjeżdżają tutaj na służbowe szkolenia, jest korzystanie z usług agencji towarzyskich. Odświeżeni, po niezbyt męczącym dniu pracy idą się "zabawić". Stara zakopiańska kultura poszła w zapomnienie. Dziś przyjezdnym odwiedzającym Zakopane wystarczy wypicie grzańca, zjedzenie placków ziemniaczanych po góralsku, a młodym juppi spędzającym tu noce z daleka od żon - gorące ciało dziewczyny.