Kongres Kultury Polskiej potrwa od 23 do 25 września, odbędzie się w Krakowie. Przez trzy dni uczestnicy kongresu będą diagnozować stan polskiej kultury; zaprezentowane zostaną też propozycje zmian, które mają posłużyć m.in. wyeliminowaniu prawnych absurdów w dziedzinie finansowania polskiej kultury i działalności instytucji kulturalnych. Tegoroczny kongres będzie szóstym tego typu spotkaniem, w którym uczestniczą m.in. intelektualiści, artyści, socjologowie, politycy. Ostatni Kongres Kultury Polskiej odbył się w 2000 roku w Warszawie. - Kongres, który odbył się 9 lat temu, był kontynuacją kongresu "solidarnościowego", rozpoczętego w grudniu 1981 roku, przerwanego w wyniku ogłoszenia stanu wojennego - przypomniał w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej Bogdan Zdrojewski. Była to jednak, w jego ocenie, nieudana próba. - W 1981 roku Kongres miał wymiar bardzo precyzyjnie skonstruowanego projektu, kierowanego do bardzo konkretnego adresata, a nawet przeciwnika. Środowisko kultury w "roku Solidarności" zebrało się po to, aby walczyć z cenzurą. To właśnie cenzura była "złym duchem", który stał się przeciwnikiem wszystkich twórców uczestniczących w grudniowym Kongresie '81 roku, przerwanego 13 grudnia 1981 roku. Symboliczna kontynuacja tego Kongresu w 2000 roku odbywała się już w warunkach, w których cenzury już nie było - zwrócił uwagę Zdrojewski. Najważniejszym powodem zwołania kongresu obecnie, 20 lat od zwycięstwa Solidarności, od powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego, jest - jak mówi szef MKiDN - brak bilansu strat i zysków, brak oszacowania, jakie są szanse i potrzeby polskiej kultury. Dwie ostatnie dekady w historii polskiej kultury to, w jego opinii, okres porażki w procesie wychowywania, kształcenia, przygotowywania najmłodszego pokolenia do odbioru wydarzeń artystycznych. W legislacji brakuje również, zdaniem ministra, jednolitej wizji kultury i spójności poszczególnych przepisów. - Przez te 20 lat nie skonstruowano szczegółowych raportów dotyczących poszczególnych dziedzin polskiej kultury, np. teatru, literatury, kinematografii, legislacji. Nie zastanawiano się też nad potrzebami polskiej kultury. Zauważyłem to już w momencie obejmowania teki ministra kultury. Pierwsze zlecone przeze mnie raporty o stanie kultury, powstałe na potrzeby mojego ministerstwa, a nie obecnego kongresu, pokazały, że mamy złą politykę inwestycyjną, że bardzo mało wiemy o skutkach inwestowania, o tym, jak one działają na rynek, pokazały też, że istnieją luki w programach edukacyjnych - tłumaczył. Kilkanaście raportów dotyczących poszczególnych sfer polskiej kultury zostanie zaprezentowanych i omówionych na kongresie. - Mam intuicję, wiedzę i projekty zmian. Podczas kongresu chcę poznać zdanie i propozycje środowiska kulturalnego w Polsce. Chcę znaleźć dla moich projektów akceptację, być pewnym, że to, co zamierzam zrobić, będzie dla ludzi kultury właściwe - powiedział minister. Zdrojewski, pytany o planowane przez niego zmiany, poinformował, że przygotowano pakiet regulacyjny, który będzie przedmiotem dyskusji na kongresie. - Dotyczy on w sumie kilkunastu ustaw, które należy znowelizować. To np. ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, ale także np. kodeks pracy czy ustawa o zamówieniach publicznych - wymieniał minister. Jedną z największych bolączek polskiej kultury są - jego zdaniem - absurdalne, nieaktualne i nieprzystające do obecnej rzeczywistości przepisy prawne. - Karykaturalne dziś przepisy są porozrzucane w wielu ustawach. Trzeba usunąć paragrafy, które powodują, że polskim twórcom jest bardzo ciężko poruszać się w gąszczu obecnych przepisów, które tak naprawdę nie są do nich adresowane - podkreślił. Za przykład podał m.in. ustawę o zamówieniach publicznych, nakładającą na dyrektorów teatrów i filmowców obowiązek przeprowadzania przetargów na wykorzystywane przez nich w spektaklach lub filmach podkłady muzyczne. - "Chyba nie można sobie nawet wyobrazić przeprowadzenia takiego przetargu. W związku z tym artyści omijają przepisy prawa. Ja wolałbym, aby nie musieli tego robić, żeby mieli łatwą i jasną sytuację prawną. Aby swobodnie mogli wybierać dzieła muzyczne potrzebne im do zilustrowania swego filmu czy spektaklu - przekonywał Zdrojewski. Kolejna planowana przez ministra kultury zmiana dotyczy zatrudniania dyrektorów placówek kulturalnych na zasadzie kontraktów. - Muszę doprowadzić do tego, aby w kulturze obowiązywały kontrakty. Najkrótsze byłyby zawierane na trzy lata, najdłuższe - na siedem lat. Kontrakty można byłoby także odnawiać. Ten pomysł to duża rewolucja, ale powoli zdobywam akceptację środowiska, aby ją przeprowadzić. Grono zwolenników kontraktowania dyrektorów rośnie - zapewnił. Pytany o to, jak zaktywizować Polaków do uczestnictwa w życiu kulturalnym, Zdrojewski odparł, że jednym ze sposobów, aby trafić "pod strzechy", jest większa dostępność placówek kulturalnych. Ta sprawa także będzie jednym z tematów wrześniowego kongresu. - Źle wypadamy na tle Europy. Polacy za mało wydają na kulturę, zbyt rzadko w niej uczestniczą - to nie podlega dyskusji. Porównując się z Czechami czy Niemcami, nie mówiąc o Francuzach czy Anglikach, jesteśmy bardzo skromnie reprezentowani w gronie społeczności, która chętnie uczestniczy w kulturze i korzysta z dóbr kultury - przyznał Zdrojewski. W opinii ministra, jednym z powodów tej sytuacji jest fakt, że polskie instytucje kulturalne stały się w ostatnich 20 latach "pasywne". - Mamy fantastyczne instytucje muzealne i świetną kadrę kierowniczą, która potrafi przeprowadzić badania konserwatorskie, naukowe, ratować dzieła sztuki. Jednak pod względem zewnętrznej mobilności tych instytucji wiele jest jeszcze do zrobienia; większość np. instytucji muzealnych to instytucje nieprzyjazne przeciętnemu Polakowi - uważa minister. - Przykładem może być sytuacja, w której do muzeum przychodzimy z dzieckiem. W oczach personelu muzealnego pojawia się strach. Można odnieść wrażenie, że niemal natychmiast w takim muzeum uruchamiają się wszystkie systemy alarmowe, bo dziecko - jeśli się czymś zainteresuje, może czegoś dotknąć, nie daj Boże, zepsuć - mówił Zdrojewski. Za przykład wyjątkowego muzeum, liczącego się z potrzebami odwiedzających, podał Muzeum Narodowe w Krakowie. - Tam wszyscy są przygotowani na przyjście dziecka. Władze tej placówki potraktowały najmłodszych jako najważniejszą osobę odwiedzająca tę instytucję. To jest wyjątek, ale chciałbym, by stał się regułą - podkreślił szef resortu kultury. Minister skrytykował również fakt, że polskie placówki kulturalne są zbyt krótko czynne dla gości. - Zazwyczaj otwarte są do godz. 16. A powinny być dostępne również dla tych Polaków, którzy w tych godzinach pracują. Chciałbym też, żeby Noc Muzeów nie odbywała się raz w roku, ale żeby była to powtarzająca się w ciągu roku impreza - dodał. W otwarciu się polskich placówek kulturalnych na zewnątrz ma pomóc, zdaniem ministra, m.in. kompleksowa cyfrowa digitalizacja zbiorów instytucji kulturalnych, która ma być omawiana na kongresie. - Zrobiłem ostatnio przegląd stron internetowych instytucji narodowych i współprowadzonych przez mój resort. Tylko dziewięć na ponad 30 placówek spełniało wymogi dnia dzisiejszego, udostępniając swoje zbiory w internecie. Nie był to dobry wynik - ocenił. Na szczycie rankingu ministra kultury instytucji najlepiej radzących sobie z udostępnianiem swych zbiorów w formie cyfrowej w internecie znalazła się Biblioteka Narodowa w Warszawie, na końcu - wrocławskie Ossolineum. Kongres Kultury Polskiej ma być, zdaniem ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, miejscem rozmowy na wszelkie ważne dla ludzi kultury, ale również obywateli, tematy. Ma mieć charakter refleksyjny, ale też pragmatyczny. - Oczekuję gremialnego potwierdzenia, że kultura się liczy. Nie radzę jej lekceważyć. Bez inwestowania w kulturę nie osiągniemy w Polsce sukcesu w żadnej innej dziedzinie - powiedział minister.