Pochód Lajkonika odbywała się w Krakowie w pierwszy czwartek po Bożym Ciele. Lajkonik wraz z towarzyszącym mu orszakiem zmierza ze Zwierzyńca na Rynek Główny, odwiedzając po drodze sklepy, kawiarnie i restauracje, gdzie domaga się haraczu. Wszyscy, którzy znajdą się na jego drodze, nadstawiają ramiona na uderzenia buławą, ponieważ krakowianie wierzą, że dotknięcie buławą gwarantuje szczęście co najmniej przez rok. W orszaku idą włóczkowie (flisacy, którzy niegdyś zajmowali się spławianiem drewna na Wiśle - PAP) w kolorowych strojach i ośmioosobowa kapela "Mlaskoty", której muzyka nadaje rytm przemarszowi. Podczas wędrówki Lajkonik trzy razy zatacza uroczysty krąg i wykonuje magiczny taniec z chorągwią: na dziedzińcu klasztoru ss. norbertanek, przed filharmonią i przed wieżą ratuszową. Wieczorem na Rynku Głównym odbiera haracz z rąk władz miasta i wznosi toast za pomyślność Krakowa i jego mieszkańców. - W najśmielszych myślach nie przychodziło mi do głowy, że aż 25 lat będę Lajkonikiem. To jest wspaniała przygoda. Gdybym jeszcze raz miał podjąć taką decyzję, na pewno bym ją bez zastanowienia podjął - powiedział Zbigniew Glonek. Dodał, że wcześniej przez 17 lat wędrował z orszakiem jako włóczek. W roli Lajkonika zadebiutował w czerwcu 1988 r."Przygotowywałem się do tego, ćwiczyłem z choreografem, nie jestem antytalentem, lubię taniec. Chciałem to zrobić bardzo dobrze, ale nogi miałem trochę jakby powiązane, bo przeżycie było ogromne" - wspomina swój pierwszy pochód. Lajkonik dźwiga ważący ponad 30 kilogramów strój wykonany według projektu Stanisława Wyspiańskiego. Marsz i taniec w takim rynsztunku to spory wysiłek. - Zaczynamy przed dwunastą, a przemarsz trwa niemal do godz. 22-giej. Pochód odbywa się niezależnie od pogody - niekiedy jest skwar, innym razem deszcz - mówił Glonek. Dla utrzymania kondycji stara się biegać i jeździć na rowerze. - Zastanawiałem się już nawet, czy nie powinien zrezygnować z tej roli. Ale podsłuchuję opinie innych - osób, które są wokoło mnie i przedstawicieli Muzeum Historycznego. Uważają, że robię to dobrze i chcieliby, aby nadal tak było. To piękna i niepowtarzalna tradycja. Chciałbym, aby przetrwała, bez względu na to, kto będzie Lajkonikiem, i była rozsławiana - mówił Glonek. Jak podkreślił najważniejsze w tej roli są "solidność i oddanie". - Zawsze robiłem to najlepiej jak umiałem, solidnie i z oddaniem. To samo poradzę kiedyś swojemu następcy - powiedział. W orszaku Lajkonika chodzi syn Zbigniewa Glonka, ale na razie nie myśli nawet o roli Lajkonika. - Bardzo wzruszającym momentem jest dla nas zawsze wejście na dziedziniec krakowskiej kurii. Składamy tam kwiaty pod pomnikiem Jana Pawła II - mówił Zbigniew Glonek. Dodał, że dzięki roli Lajkonika przeżył niezwykłe spotkania m.in. z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim i prezydentem RP na Uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim. - Aby być Lajkonikiem na pewno trzeba mieć charyzmę i ekspresję Nie bać się ludzi i lubić dzieci. Zbigniew Glonek taką charyzmę ma - powiedział Andrzej Szoka z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Wcześniej w postać Lajkonika wcielali się m.in. Jan Jelonek (lata 1982 -1987), Stanisław Budkowski (1981), Wojciech Gilowski (1977-1980), Jan Saniternik (1975-76) Zdzisław Dudzik (1954 -1974) i Stanisław Andrasz (z przerwami od 1926-1953), Walery Nalepa (ok. 1912 -1932). Najstarsza wzmianka o pochodzie Lajkonika w Krakowie pochodzi z 1738 r., choć prawdopodobnie zwyczaj "chodzenia z konikiem" był w Galicji znacznie starszy. W organizację harców Lajkonika początkowo zaangażowani byli włóczkowie czyli flisacy wiślańscy. Po III rozbiorze Polski bractwo włóczków przestało istnieć, ale nadal organizowano pochody Lajkonika. Zwyczaj ten przetrwał w XIX wieku dzięki krakowskiej rodzinie Micińskich. W drugiej połowie XIX wieku pochód finansowało miasto, a na przełomie XIX i XX wieku opiekę nad Lajkonikiem roztoczyło Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. W 1904 r. strój dla Lajkonika zaprojektował Stanisław Wyspiański. Członkowie orszaku od 1997 r. chodzą w strojach zaprojektowanych przez Krystynę Zachwatowicz. Pochód nie odbywał się w 1915 r. oraz w czasie II wojny światowej. Odrodził się w 1947 r. - Ludzie od niepamiętnych czasów wierzą, że Lajkonik przekazuje szczęście. Być może pochód to ślad przedchrześcijańskich rytuałów, które miały przekazać moc i witalność nie tylko roślinom i zwierzętom, ale także ludziom - powiedział Andrzej Szoka. Harce Lajkonika, zwanego także Konikiem Zwierzynieckim, wiązane są z legendą mówiącą, że podczas oblężenia Krakowa przez Tatarów w 1287 r. włóczkowie dzielnie wspomagali obrońców miasta, a nawet zabili samego chana tatarskiego i doprowadzili do odstąpienia najeźdźców. Najdzielniejszy z włóczków, przebrany w zdobyczny strój zabitego Tatara, triumfalnie wkroczył do miasta, owacyjnie witany przez mieszkańców.