- Jest to jednocześnie świetna zabawa zarówno dla zawodników, jak i licznie przybywających w tym dniu gości, obserwujących zmagania zawodników i wymyślne ewolucje narciarskie - powiedziała Marta Łukaszczyk, dyrektor Hotelu Górskiego "Kalatówki" i pomysłodawczyni wielkanocnych zmagań narciarzy. - W zawodach może wziąć udział każdy, kto w drugi dzień świąt o godz. 10 stawi się na starcie "odpowiednio" wyekwipowany - zaprasza Łukaszczyk. Każdy zawodnik musi posiadać autentyczny stary sprzęt narciarski. Wskazane są też stroje z początku XX wieku lub regionalne góralskie. - To są często bardzo pomysłowe i zabawne ubiory. Panie jadą na nartach w kwiecistych spódnicach, a spod baranich serdaków wystają białe haftowane kołnierzyki. Panowie w portkach z parzenicami i góralskich cuchach, a wszyscy obowiązkową mają na nogach buty, tzw. turystyki, do których rzemieniami przymocowane są drewniane narty - opisuje Łukaszczyk. Imprezie towarzyszy kapela góralska. Wszystko odbywa się w atmosferze zabawy i humoru, efektownym upadkom towarzyszą odpowiednie komentarze prowadzącego. Przewidziany jest też pokaz mody narciarskiej, jak też nagroda za najciekawszy strój. - W ubiegłym roku pobiliśmy chyba rekord! - śmieje się Łukaszczyk. - Do samych zawodów zgłosiło się ponad 150 zawodników z Zakopanego, z całej Polski, ze Słowacji, Austrii i Czech. To już są rozgrywki międzynarodowe! A jeśli chodzi o gości, to przybyło ich tylu, że cała polana przy naszym schronisku była zapełniona. Nic dziwnego, bo to jest zawsze święto śmiechu, fantazji i wspomnień. Śniegu nie zabraknie, a dodatkową atrakcją są wychylające się spod śniegu krokusy.