Do napadu doszło 21 grudnia. Mężczyzna wszedł do banku i terroryzując kasjerkę przedmiotem przypominającym broń, zażądał wydania pieniędzy. Jego łupem padło około 30 tys. zł. Z otrzymaną gotówką uciekł i ślad po nim zaginął. - Po kilku tygodniach żmudnych analiz policjanci wpadli jednak na trop sprawcy - powiedziała Katarzyna Padło. W czwartek 23-letni mężczyzna został zatrzymany, a wraz z nim 24-letnia kobieta. Jak wynika z ustaleń policji, mężczyzna wcześniej przygotowywał się do napadu, m.in. kupił atrapę broni i obserwował placówkę. Rolą kobiety było natomiast przywiezienie go na miejsce napadu i późniejsze odwiezienie. Oboje podejrzani usłyszeli zarzuty rozboju i zostali przesłuchani. Mężczyzna przyznał się do winy. Na poczet przyszłych kar i roszczeń zabezpieczono mienie - sprzęt elektroniczny, kupiony za pieniądze pochodzące z napadu. - Przestępcom bardzo często wydaje się, że napad na bank to jest łatwy łup i że pozostaną bezkarni. Policjanci drobiazgowo analizują jednak ślady i nawet po dłuższym czasie przestępca przekonuje się, że nie pozostanie bezkarny - powiedziała Padło.