Ogłoszenie pojawiło się w minioną sobotę na kilku portalach i zrobiło furorę m.in. wśród studentów. Brzmi następująco: "Chętnie wynajmę swój naprawdę bardzo ładny dom grupie przynajmniej ośmiu studentów (im więcej tym lepiej) lub innych osób, których sposób bycia jest głośny, hałaśliwy, imprezowy etc. Nie chcę żadnych opłat przez pół roku. Oprócz tego chętnie zapłacę za trzymiesięczne pełne utrzymanie kompanii biesiadników w pełnym asortymencie (jedzenie, picie - wszelkie picie, opłaty) - pod warunkiem że się zameldują tam na trzy miesiące i po pierwszym miesiącu nie będzie już śladu po moich dotychczasowych lokatorach". Obok zamieszczono zdjęcie okazałego domu w Zabierzowie. Nie ma wątpliwości, kto jest autorem ogłoszenia i kto ma ucierpieć w wyniku zawartych w nich gróźb - podkreśla w rozmowie z dziennikiem Wiesław Sz. z Zabierzowa, który w tym tygodniu złożył doniesienie do krakowskiej prokuratury o podżeganiu do przestępstw. Kłopoty rodziny Sz. zaczęły się dwa lata temu, gdy 60-letnia Stanisława Sz. odpowiedziała na ogłoszenie o "pomocy w trudnych sytuacjach". Miała ok. 25 tys. zł zadłużenia w różnych bankach i opinię klienta nierzetelnie spłacającego zobowiązania. Pożyczkę pozabankową "ułatwił" jej Rafał K. spod Warszawy, który miał pożyczyć jej pod zastaw domu i działki 40 tys. zł, które będzie mu spłacać przez trzy lata. Wersje zawarcia umowy notarialnej Stanisławy Sz. i 28-letniego Rafała K. są zupełnie inne. Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że umowa sprzedaży nieruchomości była pozorna i miała jedynie ukryć pożyczkę. Jednak Sąd Apelacyjny uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i uznał umowę za ważną. Podobne stanowisko zajęła prokuratura, która nie dopatrzyła się oszustwa w działaniu Rafała K. i na początku tego roku umorzyła w tej sprawie śledztwo. Państwo Sz. złożyli do Sądu Najwyższego wniosek o kasację niekorzystnego dla nich wyroku. Więcej w "Dzienniku Polskim".