W 2001 roku opłata na ochronę środowiska za każdą zdeponowaną tonę śmieci wynosiła 13 zł. Z każdym rokiem była stopniowo podwyższana o kilkanaście groszy. Według nowego rozporządzenia z czerwca br. kwota ta wzrosła do 75 zł. To obciąża zarówno zarządców składowisk, jak i przewoźników, a co za tym idzie również mieszkańców. Nie segregujesz, płać! Dziś firmy zajmujące się wywozem odpadów nie są w stanie powiedzieć, jaka będzie wysokość podwyżek. - Zależy to od indywidualnej wyceny przewoźnika, ale opłaty mogą wzrosnąć nawet o 100 procent. Jesteśmy obecnie na etapie analiz. W naszym wypadku najprawdopodobniej nie będzie to podwyżka niższa niż 2 zł na osobę. Ale może być też większa - informuje Tadeusz Król, wiceprezes zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie. O ile teraz mieszkaniec bloku płaci średnio 2,50-2,70 zł miesięcznie za osobę, od stycznia może płacić nawet ponad 5 zł. Podwyżki dotyczą tylko odpadów niesegregowanych. Opłat nie odprowadza się od śmieci, które ulegają przeróbce. - Podwyżki mają na celu wymuszenie segregowania odpadów. Poza tym dodatkowe pieniądze wpływające do kasy marszałkowskiej zasilą fundusze, z których mają być budowane obiekty i instalacje służące do gospodarowania odpadami - wyjaśnia Tadeusz Król. Zdaniem krakowian - Sama idea jest słuszna. Za śmieci powinno się płacić. Może większe kwoty skłonią ludzi do ich segregowania. Chociaż z drugiej strony mieszkańcy bloków będą płacić tak czy owak. Sam regularnie segreguję śmieci. Mimo to płacę i będę płacił tyle samo, ile ktoś, kto odpadków nie segreguje. Ale pomysł powinien się sprawdzić wśród właścicieli domków jednorodzinnych. Może zaczną segregację chociażby po to, aby wydawać mniej pieniędzy - mówi Konrad Pruszkowski, mieszkaniec jednego z bloków na Krowodrzy. Innego zdania jest Paweł Futiakiewicz z Prądnika Białego: - Nie podoba mi się ten pomysł. Jest to kolejne finansowe obciążenie domowego budżetu. Katarzyna Ponikowska