Okazało się, że progi stypendialne określone na początku roku akademickiego są za wysokie i pieniędzy na pewno nie wystarczy do czerwca. Trzeba było zrobić cięcia - czytamy w Gazecie Krakowskiej. Magda Kaczmarczyk, studentka II roku rzeźby, w październiku i listopadzie dostała po 180 zł. Jest to - a raczej był - trzeci, najniższy próg stypendium naukowego. Jednak miesiąc później bardzo się zdziwiła, sprawdzając stan konta . W grudniu studenci dostali 60 zł. - Byliśmy zaskoczeni - opowiada dziewczyna. - Nie otrzymaliśmy żadnej informacji, dlaczego tak się stało. Nie wiadomo było nawet, do kogo mieć pretensje. Wszyscy prześcigali się w domysłach, po uczelni krążyły rozmaite wyjaśnienia, na przykład, że to odchodzący rząd naliczył za dużo pieniędzy. Wśród studentów zawrzało. Zimowe obniżki ochrzcili mianem świąteczna promocja na stypendia. - To jakiś absurd - mówi Mateusz Chudzik z II roku. - Przecież stypendia i tak są niskie. Jak można je jeszcze zmniejszać? A niektórym te pieniądze naprawdę są potrzebne. W grudniu studenci dostali stypendia naukowe mniejsze aż o 60 procent. Od stycznia do czerwca kwoty będą już wyższe, ale i tak o tych z początku roku akademickiego żacy mogą zapomnieć. Trzeci próg stypendium naukowego wynosi teraz 140 zł, drugi - 180 zł, a pierwszy, najwyższy - 220 zł. Prof. Adam Wsiołkowski, prorektor ds. nauki ASP, wyjaśnia, skąd to zamieszanie. - Dostaliśmy z ministerstwa określoną pulę pieniędzy na stypendia w tym roku akademickim. Kwoty wyliczono według szacowanej liczby studentów. Okazało się jednak, że studiujących na naszej uczelni jest więcej, tym samym większej ilości osób przysługuje pomoc finansowa. Musieliśmy zmniejszyć stawki. Wsiołkowski podkreśla, że uczelnia nie zmniejsza kwoty, jaką na stypendia przeznaczyło ministerstwo. Całe zamieszanie wynikło ze złego oszacowania liczby studiujących. - Gdyby tej pomyłki nie było, studenci przez cały czas dostawaliby tyle pieniędzy, ile teraz. Przez dwa miesiące wypłaciliśmy za dużo - mówi. Żacy nie mieli kłopotów ze stypendiami socjalnymi, na razie nie zostały zmniejszone. - Czy takie same będą w drugim semestrze, okaże się, gdy określimy liczbę studentów, którym przysługuje - wyjaśnia prorektor Wsiołkowski. Za brak odpowiedniej informacji władze uczelni winią samych studentów. - Wszystkie ustalenia dotyczące stypendiów podejmowane były wspólnie z samorządem studenckim i to samorząd powinien poinformować swoich kolegów i koleżanki - mówi Wsiołkowski. Krakowscy adepci malarstwa i rzeźby nie mają lekkiego życia. Prawie wszystkie narzędzie i materiały muszą kupować sami. Piotrek Szczekan w pracy nad swoją rzeźbą zużył pięć worków gipsu, każdy po 36 zł. Wprawdzie uczelnia zwróci mu pieniądze, ale już narzędzia i pomoce musiał kupić sam. - Szlifierki, wiertarki, a nawet młotek, gwoździe i folia na rzeźbę to problem studenta - mówi. - Musimy się nauczyć używać różnych materiałów, wszystko kupujemy sami. Często zdarza się, że własne prace trzeba sobie wykupić. - Gdybym chciała zrobić rzeźbę z brązu, akademia zapłaci za materiał. Ale jeśli zechcę mieć ją na własność, będę musiała oddać uczelni pieniądze - mówi Magda Kaczmarczyk.