Zgodnie z decyzją powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, należałyby: zerwać kostkę brukową i położyć stary asfalt, rozebrać słynne "krzywe" latarnie, ławki i klomby i wyrwać z ziemi kanalizację burzową. Jednak nawet inspektor nie wierzy, że to możliwe. Władze miasta wystąpiły do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego o uznanie tej decyzji za nieważną. Sprawa ciągnie się od prawie dziesięciu lat. Wtedy to jeden z właścicieli kamienicy przy Krupówkach wniósł skargę, że ich przebudowa zmieniła układ wejścia do jego budynku. Okazało się, że remont przeprowadzany w latach 1995-1997 roku był zrealizowany niezgodnie z prawem. Inwestor, czyli urząd miasta, powinien uzyskać zgodę budowlaną, a wysłał jedynie zgłoszenie do starostwa. Powiatowy inspektor Jan Kęsek przyznaje, że uzyskanie zezwolenia na budowę było praktycznie niemożliwe, bowiem do tej pory sprawy własnościowe w obrębie Krupówek nie są do końca wyjaśnione i uregulowane. A bez zgody prawowitych właścicieli nic nie można robić. Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał jednak, że prawo zostało złamane i należy to naprawić. W dodatku inwestor zrobił znacznie więcej, niż zaznaczył w zgłoszeniu. Miała to być jedynie wymiana nawierzchni, a wymieniono także kanalizację i wybudowano tzw. małą architekturę. Inspektor nadzoru budowlanego stwierdził, że prace wykonano prawidłowo i nikomu one nie przeszkadzają, wiec można je zalegalizować. Wystąpił do zarządcy drogi o przedstawienie odpowiedniej dokumentacji. Jednak urzędnicy z magistratu nie zrobili tego w przewidzianym prawem terminie. Jedyne, co mógł zrobić nadzór budowlany, to wezwać zarządcę do przywrócenia do stanu pierwotnego, a więc rozebrania Krupówek. - Literalnie prawo budowlane tak przewiduje - mówił Jan Kęsek - ale technicznie nie jest to możliwe. Wiceburmistrz Zakopanego Wojciech Solik zapewnia, że Krupówki nie będą zlikwidowane. Wystąpił już o uchylenie tego postanowienia.