W czwartek około godziny 15 dyżurny zakopiańskiej policji otrzymał telefon. Zadzwonił do niego zawiadowca stacji kolejowej w Białym Dunajcu i poinformował o pozostawionym tam plecaku. Znajdowały się w nim przedmioty liturgiczne pochodzące z kościoła. Według jego relacji rzeczy te miał ukryć młody mężczyzna, który od rana chodził po peronach i "dziwnie się zachowywał". Zawiadowca przekazał policjantom rysopis mężczyzny, a ci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. "W międzyczasie dyżurny jednostki potwierdził, że w kościele parafialnym w Białym Dunajcu miała miejsce kradzież przedmiotów liturgicznych i tam również widziany był mężczyzna, którego wygląd zgadzał się z podanym rysopisem. Kościelny ocenił straty na blisko 2,5 tysiąca złotych" - przekazał młodszy inspektor Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji. Dzięki informacjom od mieszkańców policja po kilkunastu minutach namierzyła złodzieja w centrum wsi, gdzie pił alkohol. Okazało się, że jest to 29-latek bez stałego miejsca zamieszkania, który w przeszłości był notowany przez policję. "Łup złodzieja, czyli kielich, krzyż, ewangeliarz, łódkę kadzidła policjanci odzyskali w całości. Przedmioty liturgiczne niebawem wrócą do kościoła " poinformował Gleń. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Policjanci nie wykluczają, że może odpowiadać za inne kradzieże na Podhalu. 29-latkowi grozi mu do 5 lat więzienia.