Delegacja Komitetu Kandydatury Zakopanego do organizacji Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w 2015 roku, przebywała w tym tygodniu w Zurychu w Szwajcarii. Na zaproszenie FIS - Międzynarodowej Federacji Narciarskiej - prezentowała miasto pod Giewontem. - Ponieważ przedstawialiśmy tę prezentację praktycznie tej samej komisji, która była dwa lata temu w Zakopanem, postawiliśmy na to, co przez ten czas się zmieniło - mówi Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, jeden z członków delegacji. Poza nim w Zurychu obecni byli Zofia Kiełpińska z Wydziału Sportu, prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner, prezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego Andrzej Kozak oraz Andrzej "Ałuś" Bachleda, dawny alpejczyk. - Pokazywaliśmy przede wszystkim zmiany w COS - trasy biegowe, nowy stadion, gdzie będzie start i meta biegów, plany przebudowy Wielkiej i Średniej Krokwi, gdzie powstać ma między innymi nowa wieża. Jak podkreśla Majcher, dla oceniających kandydatury członków FIS, bardzo ważną sprawą były kwestie ekologii. - Działacz, który odpytywał nas po prezentacji, był doskonale zorientowany w naszych sprawach. Pytał się o to, czy dalej mamy dobre kontakty z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, jak rozwija się u nas geotermia. Tegoroczne starania, których efekt poznamy 3 czerwca przyszłego roku, na kongresie narciarskiej federacji w tureckiej miejscowości Antalya, są trzecią z rzędu próbą Zakopanego w walce o tę prestiżową imprezę. Mistrzostwa w roku 2011 przegraliśmy z Oslo, a wyprzedziło nas wówczas jeszcze Val di Fiemme. Ta włoska miejscowość prawo organizacji mistrzostw w 2013 roku otrzymała z kolei rok temu, a Zakopane przegrało wówczas jeszcze także ze szwedzkim Falun. W pokonanym polu zostawiliśmy wtedy jednak tak znane zimowe ośrodki jak niemiecki Oberstdorf i fińskie Lahti. Wszystkie te miejscowości - Falun, Oberstdorf i Lahti są konkurentami Zakopanego także w tym roku. Która z nich jest zdaniem członków miejskiej delegacji naszym najpoważniejszym konkurentem? - Na pewno Szwedzi - przyznaje Janusz Majcher. - Nie mamy się co obawiać Niemców, oni w pierwszej turze na pewno będą głosować na siebie, ale potem przekażą nam głosy - tak naprawdę ważniejsze są dla nich starania o olimpiadę. Natomiast jest problem ze Skandynawami - rozbici w pierwszej turze, potem będą się wspierać, poprze ich tradycyjnie pewnie Ameryka Północna. Okazało się natomiast, że mamy wsparcie delegatów z Ameryki Południowej. Zakopiańska delegacja po wizycie w Zurychu otrzymała kilka uwag do przedstawionych materiałów: - Musimy na przykład zrobić korekty terminarza, ma być mniej napięty, być może rozciągnięty na więcej dni, a to między innymi przez to, że dojdą skoki kobiet - wyjaśnia Majcher. - Oczekuje się też od nas sporządzenia koncepcji różnych wejść na skocznię. Na dokonanie tych uzupełnień Zakopane ma teraz miesiąc. Więcej czasu jest na zyskanie gwarancji rządowych dla inwestycji: - Chodzi o zapewnienie przez rząd, że inwestycje w COS, zwłaszcza te w latach 2013-14, już po Euro 2012, będą wspierane z budżetu - dodaje burmistrz. Kandydowanie Zakopanego o organizację mistrzostw, które gościły już w pod Giewontem w 1929, 1939 oraz 1962 roku, budzi różne reakcje mieszkańców miasta. - Te mistrzostwa to może mniejsza mrzonka niż olimpiada, ale przeszkody są podobne - przede wszystkim tragiczny dojazd do Zakopanego - mówi jeden z zakopiańczyków. - Nie jestem w stanie wiele zrobić w sprawie dróg, które leżą poza miastem - przyznaje Janusz Majcher. - Na odcinku do Nowego Targu nie ma jednak kontrowersji, prace trwają, i myślę, że w perspektywie 3-4 lat będzie tam nowa "zakopianka". Co z Szaflarami, Poroninem? - nie wiem. My teraz robimy to, co w naszej gestii - będzie północne obejście miasta, muszą powstać też parkingi podziemne. Są też jednak głosy optymistyczne: - Robimy najlepsze zawody w skokach, w COS-ie powstają nowe trasy biegowe, widać że w sprawie dróg też coś się dzieje - mówi inny z mieszkańców. - Po decyzji o przyznaniu mistrzostw powinny też trafić pod Tatry dodatkowe pieniądze z budżetu. (LK) lukasz.kosut@dziennik.krakow.pl