Zakopiańscy lekarze zwalniają się z pracy, gdyż tamtejszy szpital z powodu problemów finansowych od maja wypłaca swoim pracownikom tylko część poborów. W efekcie lekarz za dyżur w karetce pogotowia otrzymuje 2 złote. - Nie ma się więc co dziwić, że lekarze odchodzą - mówi szef oddziału ratunkowego Józef Jańczy. - Mieszkańcy Zakopanego oraz turyści muszą się teraz uzbroić w cierpliwość - dodaje. Karetki będą wyjeżdżać tylko w nagłych wypadkach, a czas ich przyjazdu może się znacznie wydłużyć. Na razie lekarze, którzy pozostali w pracy, biorą dodatkowe dyżury, by jeździły chociaż te dwie karetki. Pracują jeszcze więcej niż dotychczas, wiedząc, że prawdopodobnie nikt im za to nie zapłaci.