Wjazd do Zakopanego może stanowić spore wyzwanie dla cierpliwości kierowców nie tylko w szczycie sezonu . W piątkowe południe - choć skończyły się już wakacje i pogoda nie zachęcała do spędzenia weekendu w górach - sznur stojących aut przy wjeździe do Zakopanego sięgał od ronda kompaktowego do stacji benzynowej i popularnego fast-fooda na Ustupie, niemalże dwa kilometry dalej. - To i tak nic w porównaniu z tym, co działo się w długi sierpniowy weekend - przypomina pan Tomasz z Poronina, codziennie dojeżdżający do Zakopanego do pracy. - "Zakopianka" stała przecież wtedy od Zakopanego aż do Poronina i to w obie strony. Jak przyznał wówczas Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego, ruch samochodowy na Podhalu osiągnął swoje apogeum, a miasto nie jest w stanie pomieścić więcej aut. Jednym z pomysłów, które - na razie cicho i nieoficjalnie - pojawiały się w dyskusjach po tamtych dniach, jest wprowadzenie winiet - opłat za wjazd do Zakopanego lub przynajmniej do jego centrum. Miałoby to zachęcić turystów - a może także mieszkańców regionu do poruszania się komunikacją publiczną. - Ciężko wypowiadać się o tym pomyśle, nie znając jego szczegółów - mówi pan Tomasz. - Dla mnie byłoby bardziej interesujące, czy mieszkańcy okolicy też mieliby za nie płacić? Ja nie tylko dojeżdżam do pracy i z niej wracam, ale w ciągu dnia również dużo poruszam się autem po Zakopanem. Nie byłbym w stanie korzystać z busów. Od turystów usłyszelibyśmy pewnie znowu komentarze o góralskiej pazerności, że zdzieramy z nich kolejne "dudki". Obawiam się, że te winiety to byłaby antypromocja Zakopanego. - Na Podhale pewnie bym jeszcze przyjechał, ale winiety za wjazd do Zakopanego nie wykupiłbym nawet za małe pieniądze - potwierdza przeczucia naszego rozmówcy pan Daniel z Krakowa. - Radzę sobie w Zakopanem nawet w szczycie sezonu - wiem jak objechać korki i gdzie znaleźć miejsce do parkowania - potwierdza przeczucia rozmówcy pan Daniel. - Wolę poruszać się autem, więc nie przyjechałbym busem i pewnie w ogóle bym się na Krupówkach nie pojawił, i nie wydał tam żadnych pieniędzy. Z nastrojów turystów zdaje sobie sprawę Janusz Majcher: - Jestem jak najdalej od ograniczania ilości ruchu w Zakopanem - mówi burmistrz miasta. - Ale z sierpniowego weekendu trzeba wyciągnąć wnioski. Moim zdaniem należy walczyć o nową "zakopiankę", by nie było tylko jednego wjazdu do Zakopanego, ale kilka, i budować parkingi podziemne. Dla jednego z nich, przy Alejach, mamy już warunki zabudowy, teraz rozstrzygnąć trzeba sposób jego finansowania. Mieszkańcy też wzięli sprawy w swoje ręce i otwierali prywatne parkingi, gdzie się dało, mając od nas zielone światło. Padła też propozycja, by za pomocą winiet sterować ruchem na drodze do Morskiego Oka i wolnymi miejscami na parkingach na Palenicy Białczańskiej i Łysej Polanie. W długi, sierpniowy weekend droga ta została tak zablokowana, że policja musiała zamknąć ruch na Wierch Porońcu, nie przepuszczając dalej pojazdów. Według Andrzeja Gąsienicy-Makowskiego, starosty tatrzańskiego, turyści mogliby kupować winietę w Zakopanem lub przez internet, a dzięki niej mieliby zapewnione miejsce postojowe na obydwu zatłoczonych w sezonie parkingach. Turystom także ten pomysł nie przypadł do gustu: - A co jeżeli będę mieszkać w Bukowinie bez dostępu do internetu? - wyraża swój sceptycyzm pan Daniel. - Albo kupię winietę przed przyjazdem na Podhale, a danego dnia pogoda nie będzie się nadawać na górskie wycieczki? Według turysty z Krakowa prywatne busy także nie są rozwiązaniem na drodze do jednego z najpopularniejszych miejsc w Tatrach: - W szczycie sezonu wiadomo, busiarze biją się o klienta i co chwila można czymś z Palenicy wrócić. Ale już teraz we wrześniu mógłby być problem z wieczornymi kursami. Wolę mieć pewność, że będę miał jak wrócić po zejściu z gór nawet o 21., dlatego jeżdżę samochodem. Być może więc stworzenie od podstaw nowego systemu komunikacji publicznej na Podhalu - systemu sprawnego i takiego, na którego rozkładach będzie można polegać - rozwiązałoby choć trochę problem komunikacji do Zakopanego i w samym mieście, a także na trasie do Morskiego Oka. - Tak samo jak w przypadku ukrócenia nielegalnego handlu na Krupówkach, tak i w przypadku busów jesteśmy skazani na czekanie na odpowiednie rozwiązania prawne - mówi Wojciech Solik, zastępca burmistrza Zakopanego. - Nowa ustawa o transporcie drogowym wejdzie w życie jesienią, zgodnie z nią władze miasta i powiatu będą mieć szersze możliwości kształtowania prywatnych przewozów i ich kontrolowania. ŁUKASZ KOSUT lukasz.kosut@dziennik.krakow