Według nich, nie daje ono skutecznych instrumentów do wyrzucenia z zakopiańskiego deptaka handlarzy sznurowadeł, rozwieszanych na suszarkach do prania albo lalek podskakujących w rytm muzyki. W Sejmie powstają jednak przepisy, mające ukrócić zalew tandety, z którą nie tylko miasto pod Giewontem nie może sobie poradzić. Być może wejdą one w życie już w październiku. Sejmowa komisja nadzwyczajna "Przyjazne Państwo", powołana do zwalczania absurdów polskiego prawa i przerostu biurokracji, zajmowała się ostatnio projektem nowelizacji Kodeksu Wykroczeń. Obecnie za nielegalny handel kodeks ten przewiduje karę nagany, która na nikim nie robi wrażenia, albo mandaty do 500 złotych, które w praktyce są jednak często nie do ściągnięcia. Jednym z inicjatorów zmian przepisów w tym zakresie jest podhalański poseł PO, Andrzej Gut-Mostowy. Najdotkliwszą nową sankcją dla handlujących "na lewo" może być przepadek towarów przeznaczonych do sprzedaży. Co ważne, może to znaleźć zastosowanie nawet wtedy, jeżeli nie są one własnością handlującego. Tych, którzy pomimo tej kary nadal będą prowadzić nielegalną działalność, sądy grodzkie będą mogły ukarać grzywną w wysokości do 5000 złotych, ograniczeniem wolności, wiążącym się najczęściej z pracami społecznymi, a nawet umieścić w areszcie na okres od 5 do 30 dni. Z posłem Mostowym dziennikarzom jak na razie nie udało się skontaktować - przebywa na urlopie zagranicą. Jego zakopiańskie biuro poselskie w przesłanej informacji pisze: - Powyższe propozycje, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom samorządów, regulują kwestię na poziomie ustawodawstwa krajowego. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, co stanie się najprawdopodobniej w październiku, wówczas policja i straż miejska dostaną skuteczne narzędzia w walce z nielegalnymi handlarzami, a zakopiańskie - i nie tylko - władze stracą wymówkę dla swej nieskuteczności. ŁUKASZ KOSUT