Na stanowisko dyrektora placówki została mianowana Regina Tokarz - skarbnik starostwa i jednocześnie dotychczasowa przewodnicząca społecznej rady szpitala. Zadaniem nowego dyrektora będzie opracowanie planu finansowego placówki, który przy poręczeniu starostwa pozwoli na ubieganie się o kredyt bankowy na dalsze funkcjonowanie szpitala. Wczoraj przestało funkcjonować pogotowie ratunkowe szpitala w Zakopanem. Powodem było odejście z pracy prawie wszystkich lekarzy, którzy nie otrzymywali zapłaty. Zadania pogotowia ratunkowego przejęła grupa wolontariuszy, zorganizowana doraźnie przez Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w oparciu o dwa ambulanse użyczone przez krakowski Instytut Ratownictwa Medycznego. W ich obsadzie pracują społecznie dotychczasowi lekarze pogotowia ratunkowego. Zakopiański szpital nie ma pieniędzy na bieżące funkcjonowanie i wypłaty wynagrodzeń dla pracowników. Te ostatnie od wakacji wypłacane są w częściowej formie. Kontrakt zakopiańskiego szpitala z Narodowym Funduszem Zdrowia opiewa na kwotę blisko półtora miliona złotych miesięcznie, jednak kwota ta prawie w całości jest zajmowana przez komornika. Dotychczasowy dyrektor szpitala w Zakopanem, Zbigniew Podsiadło, kierował placówką od połowy czerwca. Jego poprzednik przeprowadził restrukturyzację zatrudnienia, bo szpital od dawna znajdował się w złej sytuacji finansowej. Narastające od lat zadłużenie placówki obecnie przekracza kwotę 13 mln zł. Lawinę roszczeń finansowych uruchomili jednak sami pracownicy szpitala, którzy pewien czas temu, po wygraniu procesu sądowego o wypłatę zaległych od kilku lat podwyżek w wysokości 203 zł na osobę, zwrócili się do komornika o wyegzekwowanie należnych im pieniędzy. Ich śladem poszli pozostali wierzyciele szpitala - dostawcy leków, sprzętu i towarów, którzy nie chcą kredytować dalszej działalności placówki. Wypłatę zaległych pieniędzy otrzymało 537 z 558 pracowników szpitala, ale szpital utracił płynność finansową. W ostatniej dekadzie września wyłączono dopływ gazu do szpitala, dlatego placówka korzysta z wyczerpujących się już zapasów oleju opałowego. Dzisiaj poinformowano, że Związek Podhalan ofiarował szpitalowi 2 tys. zł, pieniądze te mają być przeznaczone na uzupełnienie zapasu oleju. Formalnie właścicielem szpitala jest starostwo powiatowe, jednak prawo zabrania mu przekazywania pieniędzy na bieżące funkcjonowanie podległej placówki. Coraz głośniej mówi się za to o tym, że zapasy oleju opałowego wystarczą na dwa, najwyżej trzy dni. Lada dzień ma być wyłączony prąd. Pralnia i kuchnia chcą wymówić świadczenie usług. W starostwie tatrzańskim dyskutowano już o ewentualnej ewakuacji chorych: - Omawialiśmy sytuację na stan kryzysowy. Z tym, że kryzys, jaki do tej pory był przewidywany, to powódź, pożar jakieś wyłączenia prądu. Nie było natomiast takiej sytuacji, że braknie ciepła, czy będzie problem z karetkami, który wystąpił - mówi starosta Andrzej Gąsienica. Starosta ma poważny problem, ponieważ wszystkie łóżka w okolicznych placówkach zdrowia są już zajęte. Tworzy więc plan awaryjny, mając jednak nadzieję, że nigdy nie będzie musiał go realizować. Co nas czeka ze strony polskiej służby zdrowia? Gość porannych Faktów RMF, prezydencki doradca Krzysztof Kuszewski nie pozostawia złudzeń: Przeczytaj też: Zapaść służby zdrowia - kto winien? - wywiad z Krzysztofem Kuszewskim (doradca prezydenta) i Wiesławem Krztoniem (dyrektor szpitala kolejowego we Wrocławiu)