Zwierzętom pobrano krew oraz zbadano m.in. poziom kreatyniny oraz kwasu mlekowego, który jest wytwarzany przez organizm podczas nadmiernego wysiłku. Próbki zostały wysłane do analizy, m.in. do laboratorium znajdującego się w Niemczech. Wczoraj przedstawili ostateczne wyniki badań koni oraz pierwsze decyzje w sprawie regulacji transportu konnego do Morskiego Oka. - Żaden koń nie miał wszystkich parametrów w normie. U czterech stwierdzono znaczne przekroczenia norm, co powinno wykluczyć je z pracy - mówi Dominik Nawa, prezes Komitetu Pomocy dla Zwierząt, który zaangażował się w sprawę koni na drodze do Morskiego Oka wraz z Krakowskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Badania przeprowadzono u 35 koni, na drodze do Morskiego Oka pracuje ich jednak ok. 190. Organizacje praw zwierzą we współpracy z TPN planują przeprowadzić jak najszybciej badania u wszystkich koni. Pierwsze decyzje zostały już jednak podjęte. - Jest możliwość utrzymania transportu, ale przy wykorzystaniu odpowiednich koni w dobrej kondycji. Wóz zaś nie może być nadmiernie obciążony - mówi Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN ds. społecznych funkcji Parku. Po pierwsze - konie ciągnące wozy będą musiały posiadać licencje. Aby ją uzyskać, woźnica będzie musiał poddawać zwierzę systematycznym badaniom i testom wysiłkowym. Jest też pomysł, by konie, które zakwalifikują się do pracy, czipować. Koszt zakupu czipa to ok. 700 zł. Po drugie, prawdopodobnie zmniejszy się maksymalne obciążenie wozu. Obecnie wynosi ono 15 osób. Zdarzają się przypadki, że fiakier zabiera na wóz jeszcze więcej osób. Kontrole Parku nie przynosiły większego efektu. - Tymczasem konie, które przebadaliśmy, były w stanie bez uszczerbku na zdrowiu, wieźć maksymalnie 10 osób. Będziemy się więc starali, by liczba turystów na wozie została zmniejszona - mówi Dorota Dąbrowska z krakowskiego TOZ. Niestety, wczoraj dziennikarzom nie udało się skontaktować z żadnym z fiakrów pracujących na drodze do Morskiego Oka. W najbliższym czasie planowane jest jednak spotkanie z ich udziałem. Mają zjawić się na nim również przedstawiciele organizacji praw zwierząt, Tatrzańskiego Parku Narodowego, gminy Bukowina Tatrzańska, z której pochodzą fiakrzy, oraz Starostwa Powiatowego w Zakopanem, zarządcy drogi do Morskiego Oka. - Przed zimą regulaminu nie zmienimy. Pozostaje nam więc dopilnować, by sanie nie jeździły przeciążone. Od przyszłego roku nastąpi jednak poważna zmiana w regulacji transportu na drodze do Morskiego Oka - zapowiada Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Nie chcemy wyeliminować koni, chcemy im zapewnić odpowiednie warunki. Docelowo organizacje obrońców praw zwierząt zamierzają stworzyć normy pracy dla koni i na ich podstawie opracować projekt rozporządzenia. Przypomnijmy - w lipcu na drodze do Morskiego Oka padł podczas ciągnięcia wozu z turystami koń Jordek. Agnieszka Szymaszek aszymasz@dziennik.krakow.pl Zobacz więcej: Koń umierał na oczach turystów Górale oburzeni wypowiedziami w internecie Penis w góralskim kapeluszu na stronach posła PiS Śledztwo ws. śmierci konia przed Morskim Okiem Kontrowersje wokół sprawy zadręczonego konia Policja poszukuje sprawców śmierci konia Obrońcy zwierząt: Są uchybienia na postojach